Rekrutacja z TikToka i billboardów

Ukraińskie Ministerstwo Obrony sięgnęło po narzędzia, które miały trafić do generacji Z – kolorowe billboardy, TikToki i viralowe memy. Na jednym z filmów pytano, ile cheeseburgerów McDonald’s można kupić za milion hrywien. Na kolejnych pokazywano wojskowe obuwie, a takze przeliczano wypłaty na abonament Netflixa. Mimo nowoczesnego podejścia, młodzi wciąż trzymają się z dala od wojskowych koszar. Program „Kontrakt 18–24” oferuje roczną służbę w zamian za atrakcyjne korzyści: milion hrywien premii, pensję sześciokrotnie wyższą niż średnia krajowa, bezpłatne studia i wakacje zagraniczne. Brzmi jak luksus, ale entuzjazmu brak.

Słaby odzew mimo obiecanych milionów

Od lutego, kiedy program oficjalnie ruszył, zgłosiło się jedynie około 500 ochotników – podało w niedzielę Wall Street Journal. To śladowa liczba, biorąc pod uwagę skalę potrzeb ukraińskiej armii. Zainteresowanie jest tak niewielkie, że urzędnicy sami przyznają: na ocenę skuteczności jest za wcześnie, ale start nie napawa optymizmem.

Za barierę uznaje się nie tylko biurokrację i długi proces rekrutacyjny, ale też presję rodzin i rosnący lęk przed eskalacją wojny. Wielu młodych ludzi planuje emigrację do Niemiec, Polski czy Słowacji, zanim ukończą 25 lat i zostaną objęci obowiązkiem służby.

„Milionerzy” kontra weterani

Nowy kontrakt budzi też frustrację wśród starszych żołnierzy, którzy walczą od pierwszych dni wojny bez podobnych przywilejów. Określenie „milionerzy” szybko zyskało wydźwięk ironiczny. Wielu wojskowych uważa, że hojność programu nie idzie w parze z realnym zaangażowaniem młodego pokolenia.

Jak podkreśla Wall Street Journal, Ukraina stoi przed dramatycznym deficytem sił zbrojnych. Coraz trudniej znaleźć chętnych, a liczba mężczyzn unikających poboru – przez ukrywanie się lub łapówki – stale rośnie. Z braku alternatyw rząd szuka sposobów, by sięgnąć po rezerwę dotąd chronioną: młodych dorosłych.

Armia chce młodości, ale młodość nie chce wojny

Mimo nawoływań dowódców i presji propagandowej, młodzi Ukraińcy wciąż postrzegają wojnę jako coś, od czego można uciec. Wielu nie wierzy w szybki koniec konfliktu i nie widzi sensu ryzykowania życia – nawet za milion hrywien. Jak zaznacza WSJ, ta grupa wychowywała się w czasie względnego pokoju i nie czuje obowiązku, który towarzyszył wcześniejszym pokoleniom. „Kontrakt 18–24” miał być przełomem. Na razie jest tylko kosztowną próbą, która nie trafia w nastroje młodego pokolenia.