W rezolucji przyjętej 128 głosami za, przy 16 przeciw i jednym głosie wstrzymującym się posłowie podkreślili, że „uzależnianie finansowania od warunków politycznych i ideologicznych pod dewizą +praworządności+ jest niedopuszczalne”, a otwarte obecnie „tzw. procedury z art. 7 muszą zostać zamknięte przed przyjęciem unijnego Instrumentu Next Generation" oraz wieloletnich ram finansowych.

Posłowie ocenili, że procedury dotyczące praworządności „przeistoczyły się w ideologicznie skrzywione polowania na czarownice, dzieląc państwa członkowskie” i „zastępując dialog jednostronnymi atakami”.

Posłowie oświadczyli ponadto, że „państwa członkowskie będące w takiej samej sytuacji powinny być traktowane tak samo, (...) obywatele bogatszych państw nie powinni dostawać więcej wsparcia niż obywatele biedniejszych państw”, a podejmujące działalność polityczną "partie i organizacje udające NGO nie powinny być wspierane z budżetu UE”.

Reklama

W rezolucji uznano też, że „sytuacja jest poważna” i dlatego istnieje konieczność zaciągnięcia przez kraje UE wspólnego kredytu, ale należy go rozdzielić „w sprawiedliwy i zrównoważony sposób”, a pieniądze powinny być wykorzystane na cele „niezależne od aspektów politycznych”.

Podczas dyskusji nad rezolucją szef parlamentu Laszlo Koever oświadczył, że przywódcy UE chcą uzależnić wypłatę środków od „spełnienia politycznych oczekiwań coraz agresywniej globalistycznej, proimigracyjnej, antyrodzinnej i antynarodowej elity”.

Premier Viktor Orban wypowiedział się w ostatni piątek przeciwko wiązaniu kwestii gospodarczych z praworządnością podczas dyskusji nad budżetem UE. „Rozwiążmy kwestie gospodarcze, ponownie uruchommy nasze gospodarki, zacznijmy tworzyć miejsca pracy, a potem będziemy kontynuować dyskusję o praworządności, ale absolutnie tego nie łączmy, bo skończy się to tak, że nie będzie budżetu” – powiedział.

„Moglibyśmy zawetować (porozumienie ws. budżetu - PAP), bo musi to być decyzja jednogłośna, ale wtedy stanęlibyśmy wobec 26 pozostałych państw. Coś takiego można zrobić tylko w ostateczności” - dodał.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)