Teresa Brown osłupiała, gdy zobaczyła wyciągi bankowe swojej siostry Janice Mennucci. Wynikało z nich, że Janice, skromnie żyjąca kucharka szkolna, przelała na konto wyborcze byłego prezydenta Donalda Trumpa kilkanaście tysięcy dolarów. Pieniądze automatycznie pobierano z jej rachunku przez wiele miesięcy. Z każdym kobieta stawała się biedniejsza o kilkaset dolarów, mimo że w ostatnim czasie raczej ograniczała swoje wydatki. Janice upierała się jednak, że nie autoryzowała żadnych cyklicznych płatności. Pamiętała, że kilka razy przekazywała datki na kampanię Trumpa, lecz wpisywała wtedy numer swojego konta na specjalnym formularzu, który sztab polityka przesłał jej pocztą.
Kobieta jest w podeszłym wieku i ma upośledzenie umysłowe. W wielu sprawach polega na pomocy rodziny. Jej siostra Teresa szybko zorientowała się, że Janice, podobnie jak dziesiątki tysięcy innych sympatyków Trumpa, padła ofiarą nieuczciwych praktyk fundraisingowych. Ekipa byłego prezydenta, licząc na nieuważność wyborców, wysyłała do nich druczki z zaznaczonym krzyżykiem w polu, w którym wyraża się zgodę na cykliczne przelewy na konto polityka (tzw. pre-checked boxes). Kto nie usunął krzyżyka, ten automatycznie zezwalał na obciążanie swojego rachunku co miesiąc. Inni zostali wprowadzeni w błąd, przekazując pieniądze za pośrednictwem internetowej platformy WinRed. To firma działająca for profit, która pobiera prowizje od każdej zadeklarowanej kwoty.