Wstrzymanie programów pomocowych

W styczniu, na początku kadencji prezydent USA Donald Trump nakazał wstrzymanie przez Stany Zjednoczone wszystkich międzynarodowych programów pomocowych na 90 dni. Dotyczy to przede wszystkim Amerykańskiej Agencji ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID).

Trzy narzędzia, które na świecie stosują USA

W rozmowie z PAP prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego Zbigniew Pisarski zwrócił uwagę, że dotychczasowa koncepcja pokoju na świecie dzięki dominacji Stanów Zjednoczonych była realizowana przy pomocy trzech narzędzi. Pierwsze to amerykańska obecność militarna w świecie, drugie - obecność gospodarcza i relacje handlowe, a trzecie - dyplomacja publiczna, która posługiwała się mitem amerykańskiego snu.

Nagłe zamknięcie USAID

Jednym z większych narzędzi dyplomacji publicznej USA była pomoc rozwojowa realizowana przez Amerykańską Agencję ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID). Działała ona od 1961 roku, powstała w czasach prezydentury Johna F. Kennedy'ego. "Nagłe zamknięcie USAID bez przygotowania trochę przypominało wycofanie się wojsk amerykańskich z Afganistanu, czyli porzucenie dorobku, który został zbudowany za wiele miliardów dolarów pochodzących od amerykańskich podatników" - ocenił Pisarski.

"Pomimo szeregu, niestety nieprawdziwych informacji, czym się zajmował USAID, to tak naprawdę realizował on amerykańską politykę zagraniczną poprzez wspieranie projektów i inicjatyw zbieżnych z amerykańską racją stanu. Na przykład w zakresie promocji demokracji, czy wspierania rozwoju wolnego rynku, praw człowieka, czy wspierania osób defaworyzowanych. To było zbieżne z amerykańskimi wartościami" - opisywał prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, think tanku specjalizującego się w sprawach polityki międzynarodowej i bezpieczeństwa.

USA stworzyły "dziurę", którą ktoś wypełni

Jego zdaniem pojawiająca się w obecnej administracji w Waszyngtonie stygmatyzacja, że "to, co USAID robiło przez dekady, było formą +wcielonego zła+" to narracja, którą równie dobrze mógłby napisać wróg Stanów Zjednoczonych i ci, którzy mają dokładnie inny system wartości. "Najczęściej można przypisać to Chińczykom czy Rosjanom, którzy są po drugiej stronie spektrum wartości, które dotychczas symbolizowała Ameryka i Europa" - zwrócił uwagę Pisarski.

Stworzenie przez USA "dziury" w globalnej pomocy rozwojowej - zdaniem rozmówcy PAP - to z jednej strony porzucenie dorobku, a z drugiej - zaproszeniem innych do wypełnienia tej przestrzeni. "Ta próżnia zostanie zapełniona czyimiś pieniędzmi i narracjami" - przestrzegł ekspert.

Waga pomocy z USA

Ocenił, że dotychczasowi biorcy pomocy z USA są gotowi na europejski system wartości. "Często nie mają innych alternatyw. Mówimy na przykład o wartościach prodemokratycznych, w krajach, gdzie demokracja jest pod presją i wiadomo, że z lokalnego środowiska mogłoby nie być finansowania, a USAID to było dla nich być albo nie być" - tłumaczył Pisarski.

"Jeżeli porzucimy teraz takich ludzi, to po pierwsze oni nie będą w stanie dalej realizować wartości, które są nam bliskie, ale po drugie, oni mogą się zradykalizować, bo mogą się czuć oszukani. Może się okazać, że przyjdzie do nich ktoś z innym systemem wartości, np. bliższym państwom autorytarnym, i nastawi ich przeciwko nam" - ostrzegł.

Przykładem takiej grupy są mudżahedini z Afganistanu - w latach 80. XX wieku, gdy ich kraj najechały wojska sowieckie, byli wspierani przez Stany Zjednoczone, następnie, po odparciu inwazji zostawieni sami sobie. Wielu z nich w latach 90. przeszło na stronę talibów. "Znamy to z przeszłości. Uważam, że z jednej strony są to partnerzy, którzy są otwarci na współpracę z Zachodem i Europa powinna tę kontynuację wykazać i wesprzeć tych, którzy są bliscy naszym wartościom. Jeżeli tego nie zrobimy, pojawią się tam środowiska zradykalizowane przeciwko Europie, przeciwko Stanom Zjednoczonym i wszyscy możemy na tym ucierpieć. To jest czas na działanie. Jeżeli Stany Zjednoczone przestały być zainteresowane pomocą rozwojową, powinny być zastąpione przez inicjatywą europejską" - powiedział Pisarski.

Bezpieczeństwo zależy nie tylko od zbrojeń

Pod koniec lutego premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer ogłosił podniesienie budżetu obronnego. Jednocześnie poinformował o obniżeniu budżetu na pomoc zagraniczną. Pisarski pytany, czy starczy pieniędzy na pomoc rozwojową, skoro Europa zdaje się koncentrować na wydatkach obronnych, zwrócił uwagę, że nasze bezpieczeństwo nie zależy tylko od zbrojeń.

"Obrona to jest również odporność naszych systemów i społeczeństw na narrację, dezinformację i wspływy naszych wrogów. Lepiej to realizować na terenie oddalonych krajów, tam się zaczyna pierwsza linia obrony. Czym bliżej nas, tym trudniej i tym wyższe koszty" - podkreślił prezes Fundacji Pułaskiego.

"Nakłady realizowane przez USAID i inne kraje w ramach polityki rozwojowej są symboliczne w porównaniu z wydatkami na twarde zbrojenia. Jednocześnie one są komplementarne. To są rzeczy, które się wspierają i ułatwiają również realizowanie celów wojskowych, m.in. rozbrajając w zarodku potencjalne zagrożenia. Porzucenie tego i jeszcze próba obrzydzenia czy zdyskredytowania dotychczasowych wysiłków jest nie tylko niezrozumiała, ale jest wbrew interesowi krajów demokratycznych" - podsumował Pisarski.

Na stronie Fundacji Pułaskiego znajdują się sprawozdania za lata 2013-23. Wynika z nich, że w 2022 i 2023 roku think tank otrzymywał granty z USAID. Pisarski powiedział PAP, że stanowiły one poniżej jednego procenta budżetu.

Decyzja Donalda Trumpa i Sądu Najwyższego

Prezydent USA Donald Trump w styczniu nakazał 90-dniową przerwę w udzielaniu wszelkiej pomocy zagranicznej. Wstrzymał także działalność USAID na całym świecie, zagrażając dostawom żywności ratującej życie i pomocy medycznej oraz wprowadzając chaos w globalne działania humanitarne.

Jak zauważył Reuters, w roku podatkowym 2023 USA przekazały 72 mld dolarów pomocy na całym świecie. Obejmuje to m.in. zdrowie kobiet w strefach konfliktów, dostęp do czystej wody, leczenie HIV/AIDS, bezpieczeństwo energetyczne i działania antykorupcyjne. Administracja zdecydowała się wyeliminować wsparcie na 5800 różnych projektów o wartości 54 mld dolarów.

W środę Sąd Najwyższy USA nie zgodził się na wstrzymanie przez Waszyngton wypłat dla zagranicznych organizacji pomocowych za pracę, którą już wykonały. Podtrzymał w ten sposób orzeczenie sędziego okręgowego nakazujące niezwłocznego przekazanie płatności kontrahentom.

Rafał Lesiecki (PAP)