ikona lupy />
Bezrobocie na Wegrzech / Media

Powierzchowny rzut oka na reformy gospodarcze rządu Fideszu po powrocie do władzy w 2010 roku nie pozwala przyporządkować ich do jakiejś konkretnej doktryny lub teorii ekonomicznej. Z jednej strony Węgry mogłyby jawić się jako kraj zmian w duchu liberalizmu gospodarczego (wprowadzenie niskiego podatku liniowego, obniżka stawek PIT i CIT). Z drugiej zaś trudno nie dostrzec takich działań, jak podatki bankowe, wprowadzenie wysokiej stawki VAT czy nacjonalizacja OFE, co kojarzy się z interwencjonizmem.

Dojść może zatem do paradoksu, iż zarówno zwolennicy daleko idących rozwiązań wolnorynkowych, jak i ich zagorzali przeciwnicy, znajdą po kilka przykładów działań, za które pochwalą albo skrytykują gabinet Orbána.

Nieortodoksyjne działania rządu Orbána opierają się na trzech filarach:

Reklama

Próba oparcia państwa na wewnętrznych źródłach finansowania.
Zmniejszenie deficytu budżetowego oraz długu zagranicznego.
Obciążenia konsumpcji nie inwestycji.

Wszystkie trzy elementy wzajemnie się ze sobą wiążą.

ikona lupy />
Deficyt budżetowy Węgier / Media

Oszałamiające zwycięstwo wyborcze Fideszu w 2010 r. nie byłoby możliwe bez frustracji społeczeństwa fatalną sytuacją gospodarczą kraju. Aż 4 miliony Węgrów, na niecałe 10 mln ludności, żyło poniżej progu ubóstwa. Bezrobocie wzrosło do 11,2 proc.
Dwa lata wcześniej, w 2008 r., Węgry, jako pierwszy kraj unijny, musiały zwrócić się o pomoc uzyskując 20 mld euro pożyczki. Według danych Eurostatu, wzrost PKB na Węgrzech spadł z 4,4 proc. 2005 r. do poziomu grubo poniżej zera w 2009 r. W 2010 odbił do 0,7 proc. Państwo wydawało się stać na granicy bankructwa.

Reformom gospodarczym rządu Orbána przyświecała filozofia, żeby jak najmniej obciążyć zwykłych obywateli. Dlatego koszty spłaty długów postanowiono przerzucić m.in. na barki zagranicznych banków czy sieci handlowych. To zaś musiało wywołać konflikt ze światem finansów.

Wewnętrzne źródła finansowania

Głównym założeniem nieortodoksyjnej polityki gospodarczej rządów Orbána jest próba oparcia na wewnętrznych źródłach finansowania. Środowisko Fideszu uważa za błąd poleganie przede wszystkim na inwestorach zagranicznych, w czym widzi zagrożenie wpływania na politykę wewnętrzną Węgier. Dlatego reform dokonano wspierając rodzimych przedsiębiorstw oraz zwiększając aktywność zawodową wśród obywateli.

W tym celu dokonano obniżek podatków PIT i CIT, wprowadzono również podatek liniowy na poziomie 16 proc., następnie zmniejszony do 15 proc. Rodziny z dziećmi mogą liczyć na ulgi podatkowe. Ma to, w rezultacie, zmienić niekorzystne wskaźniki demograficzne, a oszczędności – zasilić konsumpcję lub wspomóc spłatę kredytów.

Rząd wprowadził też bardzo elastyczne prawo pracy w celu zwiększenia zatrudnienia. Reforma oświaty nastawiona została na zawodowe kształcenie nastolatków. Chodzi o przygotowanie absolwentów szkół do potrzeb tynku pracy. Podobnie na poziomie szkolnictwa wyższego, gdzie promowane są kierunki techniczne.

Odważnym krokiem było ograniczenie świadczeń socjalnych, które w opinii prawodawcy promowały bierność zawodową części społeczeństwa. Wdrożono plan robót publicznych, za które wynagrodzenia są wyższe niż zasiłek dla bezrobotnych. W latach 2010-2015 udało się wyraźnie poprawić na Węgrzech wskaźnik zatrudnienia: z 59,9 proc. w 2010 r., do 68,9 proc. w 2015 r. Według Eurostatu bezrobocie spadło z 11 proc. w 2010 r. do 6,3 proc. w 2016 roku. A więcej zatrudnionych to oczywiście większe wpływy do budżetu.

Nadal jednak siłą napędową gospodarki Węgier, generującą istotną część miejsc pracy, pozostają fabryki zagranicznych koncernów motoryzacyjnych, m.in. Mercedesa w Keckemét, Audi w Győr i Suzuki w Esztergom. Według raportu węgierskiego rządu w 2015 r. (ostatnie dostępne dane) ponad 143 tys. osób było zatrudnionych w przemyśle motoryzacyjnym, który generuje aż 20 proc. krajowego eksportu. Z fabryk w tym kraju wyjechało ponad 525 tys. samochodów osobowych. 87 proc. z nich trafiło na rynki unijne.

Zmniejszanie deficytu i długów

Chcąc ograniczyć wpływ czynników zagranicznych na węgierską politykę rząd przystąpił do ograniczania nadmiernego deficytu budżetowego oraz do spłaty długu zagranicznego. Aby uzyskać źródła potrzebne do zmniejszenia deficytu znacjonalizowano środki z węgierskiej wersji OFE, co wzbudziło ogromne kontrowersje.
Pojawiły się też obawy, że Węgry staną się krajem omijanym przez zagranicznych inwestorów. Na obronę swojej polityki Orbán może dziś przywołać fakt, iż w 2012 r. po raz pierwszy od wejścia do Unii Europejskiej węgierski deficyt spadł poniżej poziomu 3 proc. PKB.

Rząd podjął też działania na rzecz odciążenia obywateli, którzy zaciągnęli wcześniej kredyty w obcych walutach (głównie we frankach szwajcarskich). W 2008 r. zadłużenie zagraniczne obywateli wynosiło ok. 25 proc. PKB Węgier. Mocą ustawy dokonano konwersji tych długów na forinty i praktycznie zakazano udzielania kredytów w obcych walutach.

Bardzo ważnym elementem na drodze do zwiększenia niezależności finansowej było spłacenie pożyczki od MFW, którą zaciągnęła poprzednia ekipa rządząca. Wprowadzane reformy, w tym podatek bankowy, wzbudziły sprzeciw MFW, zatem rząd węgierski zarzucał tej organizacji troskę głównie o interesy banków. Ostatecznie udało się spłacić zadłużenie wobec MFW już w 2016 r. Co ciekawe, Fundusz zaczął chwalić Budapeszt za efektywną politykę makroekonomiczną. Mimo to, rząd Orbána zrealizował wcześniejszą decyzję i zamknął biuro MFW w Budapeszcie.

Obciążenia konsumpcji

Ważną kwestią stało się pobudzenie przedsiębiorczości Węgrów oraz wspomaganie rodzimego biznesu. Dlatego do reform przystąpiono z założeniem, że ich koszty musi ponieść wielki, zazwyczaj międzynarodowy biznes, nie zaś węgierscy przedsiębiorcy. Już w 2010 r. nałożono podatek bankowy, ale do dodatkowych danin zobowiązano także instytucje telekomunikacyjne, energetyczne oraz wielkie sieci handlowe. Nastąpiła też podwyżka VAT (do 27 proc., najwięcej w UE; ostatnio obniżono stawki na wybrane produkty).

Podsumowanie

Na nieortodoksyjną politykę gospodarczą Węgier wpływ ma osoba premiera Orbána, który uwielbia wychodzić poza przyjęte powszechnie reguły. Widoczne jest to również w dziedzinie gospodarki, gdzie jego gabinet podszedł niekonwencjonalnie do potrzebnych zmian w imię ratowania finansów państwa. Rząd nie przyjął typowej polityki szukania oszczędności głównie w kieszeniach obywateli, lecz kosztami reform obciążył wielki biznes. Nie bez przyczyny mogło wydawać się, iż takie kroki wypchną z kraju inwestorów, zatem Węgry znajdą się w jeszcze większym dołku.

Węgry mają jeden z najwyższych współczynników bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) w stosunku do PKB wśród krajów Europy Środkowej. W 2013 r. wyniósł on 80,7 proc., w 2014 – 71,5 proc., a w 2015 r. 76,4 proc. Nie ma jeszcze danych za 2016 rok. Według UNCTAD, wartość realizowanych BIZ w podanych latach wyniosła odpowiednio 108,5 mld dol., 98,9 mld oraz 92,1 mld dolarów. Można zaobserwować pewien spadek, ale za to rosną inwestycje w sektorach wymagających bardziej zaawanasowanych technologii.

Statystyki makroekonomiczne pokazują coraz lepsze wyniki (patrz: infografika), a część reform uzyskała nawet pochwałę MFW. Znacznie lepiej oceniają Węgry także agencje ratingowe.

Głosy szczególnie krytyczne wobec Orbána podnoszą kwestię oligarchizacji państwa, pojawiają się również zarzuty o korupcję na najwyższych szczeblach władzy. To jednak znacząco nie podważa pozycji Fideszu, który jest w stanie przekonać wystarczająco duży odsetek obywateli, że Węgry idą w dobrym kierunku.

Istotną rolę odgrywają dotacje unijne, z których finansowane jest wiele inwestycji publicznych. Premier Orban w swojej retoryce często staje w poprzek polityce UE. Trzeba jednak podkreślić, że precyzyjnie rozgranicza sprawy gospodarcze od politycznych, co świetnie widać na przykładzie relacji węgiersko – niemieckich. Wydaje się, iż Węgry, nieobfitujące przecież w surowce naturalne (mają pewne złoża, m.in. kopalnie w Tatabanya, są one jednak niewielkie) skazane są na oparcie się na zagranicznym kapitale. To jednak nie podważa sensowności działań na rzecz zwiększenia roli i udziału finansowania skarbu państwa ze źródeł wewnętrznych w rozwoju gospodarki.

Autor: Michał Kowalczyk, jest doktorantem w Instytucie Politologii UKSW. Specjalizuje się w tematyce węgierskiej oraz środkowoeuropejskiej.