Eureko zrobiło świetny interes na zakupie akcji PZU, jednak polscy podatnicy mogą z tego powodu ucierpieć. Mimo, że budżet państwa nie będzie dokładał się do realizacji ugody z Eureko, to nasz majątek narodowy uszczupli się o miliardy złotych – pisze „Gazeta Wyborcza”.

Polsce udało się wynegocjować wypłatę niższego odszkodowania dla Eureko za niewywiązanie się z umowy prywatyzacyjnej, które początkowo miało wynosić 35,6 mld zł. Pieniądze na zapłatę odszkodowania nie będą pochodzić bezpośrednio z budżetu, ale z części dywidendy wypłaconej przez PZU oraz z wpływów z emisji państwowych akcji PZU. Jednak 5 mld zł przeznaczonych na zapłatę odszkodowania mogłoby trafić do polskiego budżetu, zasilając tym samym fundusze ZUS czy NFZ.

Długotrwały spór między Skarbem Państwa a Eureko został wczoraj oficjalnie zakończony wypłatą ogromnej dywidendy przez PZU. Umowa prywatyzacyjna w ostatecznym rozrachunku okazała się dla Eureko doskonałą inwestycją na czas globalnego kryzysu finansowego, który uderzył w światowych ubezpieczycieli. Tymczasem PZU osiągnął w tym czasie najlepsze wyniki w swojej historii – twierdzi „Gazeta Wyborcza”.

>>> Czytaj też: "Skarb Państwa zawarł porozumienie z Eureko"

„Gazeta Wyborcza” szacuje, że z ciągu minionej dekady Eureko wydało ok. 5 mld zł na zakup akcji od skarbu państwa, Banku Milennium i prywatnych funduszy. Cały ten wydatek zwrócił się już Eureko dzięki polskiej dywidendzie. Dodatkowo, holenderski ubezpieczyciel otrzymał 4,8 mld zł rekompensaty od skarbu państwa i wciąż dysponuje 33 proc. akcji PZU o wartości 7,3 mld zł. Całkowity zysk Eureko z inwestycji sięga 17 mld zł. Po dziesięciu latach od rozpoczęcia inwestycji zyskuje 3,4 zł za jedną wyłożoną złotówkę – pisze „Gazeta Wyborcza”.

Reklama

Więcej: "Gazeta Wyborcza"