Ostateczne porozumienie w tej sprawie zostanie ogłoszone za kilka dni. W poniedziałek Obama powiedział w Karolinie Południowej, że popiera przedłużenie redukcji podatkowych dla wszystkich, chociaż - jak zaznaczył - "nie jest to w stu procentach to, czego chcę".

W zamian za zgodę Obamy na cięcia dla wszystkich, czego chcieli Republikanie, ci ostatni zgodzili się przedłużyć zasiłki dla bezrobotnych. Poinformowali o tym w niedzielę w wywiadach telewizyjnych liderzy Republikanów w Kongresie.

>>> Czytaj też: Obama walczy z deficytem. Chce zamrozić płace urzędników federalnych

Niższe podatki będą prawdopodobnie obowiązywać znowu tymczasowo - przez najbliższe dwa lata - chociaż zostanie to oficjalnie ogłoszone później.

Reklama

Niższe stawki podatkowe, uchwalone przez Kongres w latach 2001-2003, miały obowiązywać do końca 2010 roku. Prezydent i Demokraci na Kapitolu chcieli, by przedłużyć je tylko dla obywateli o dochodach poniżej 200 tysięcy dolarów rocznie.

Demokraci argumentowali, że pozbawienie możliwości płacenia niskich podatków przez najzamożniejszych przyniosłoby państwu dodatkowy dochód wysokości około 700 miliardów dolarów, co zmniejszyłoby deficyt budżetu. Zdaniem Republikanów, nie należy wprowadzać wyższych podatków dla kogokolwiek w sytuacji, gdy gospodarka bardzo powoli wychodzi z recesji.

Plan Białego Domu został zablokowany w obu izbach Kongresu w zeszłym tygodniu, gdyż sprzeciwili mu się wszyscy Republikanie i niektórzy konserwatywni Demokraci. Nie udało się przeforsować nawet kompromisowego rozwiązania w postaci nieprzedłużenia cięć dla podatników o dochodach powyżej miliona dolarów rocznie.

Obniżka podatków także dla najzamożniejszych Amerykanów napotykała na zażarty sprzeciw lewego skrzydła Demokratów. Zdaniem obserwatorów, Obama podejmuje znaczne polityczne ryzyko ustępując w tej sprawie Republikanom.

Ci ostatni jednak negocjowali bardzo stanowczo, a gdyby obie strony nie doszły do porozumienia do końca roku, to od 1 stycznia wyższe podatki automatycznie zaczęłyby obowiązywać wszystkich.