Na dzisiejszej aukcji niemieckich obligacji dziesięcioletnich państwu nie udało się sprzedać wszystkich dostępnych papierów. W rezultacie kraj, który miał powstrzymać załamanie europejskich finansów, dał początek nowemu etapowi kryzysu.

W trakcie niemieckiej aukcji obligacji dziesięcioletnich sprzedano papiery warte zaledwie 3,9 mld zamiast 6 mld euro. W rezultacie rentowność dziesięciolatek po raz pierwszy w listopadzie przekroczyła ważną granicę 2,00 proc., osiągając poziom o mniej więcej 12 punktów bazowych wyższy niż na wczorajszym zamknięciu.

>>> Czytaj też: Czas przestać udawać, że kryzys dotyczy tylko południa Europy

Przy okazji każdego z ostatnich zawirowań rynek niespokojnie spoglądał w kierunku europejskich peryferii, sprawdzając rentowność obligacji skarbowych poszczególnych państw w stosunku do ich niemieckich odpowiedników – oczywiste przy tym było to, że papiery niemieckie, podobnie jak żona Cezara, są poza podejrzeniami. A choć ceny CDS-ów niekoniecznie uzasadniały to przekonanie, ponieważ inwestorzy dostrzegali zwiększające się ryzyko ostatecznego dopisania Niemcom do rachunku długów reszty Europy, po cichu przyjmowano, że niemieckie obligacje są „standardem złota”, aktywami pozbawionymi ryzyka. Niepowodzenie dzisiejszej aukcji niespodziewanie podważa przekonanie rynku o teutońskiej solidności – możliwe nawet, że dojdzie do diametralnych zmian. Nagle okazało się, że czasu jest znacznie mniej, niż sądziliśmy – nadeszła pora na zdecydowaną reakcję polityków EBC, bez której wkrótce dojdzie do paraliżu systemu finansowego.

>>> Czytaj też: Kryzys rozlewa się na nasz region: austriackie banki przykrecą kredytowy kurek

Reklama

W reakcji na informacje o niemieckiej aukcji ostro spadło zwłaszcza euro do dolara i funta – choć i tak było to raczej umiarkowane załamanie. Pod presją znalazły się dziś również rentowności obligacji pozostałych państw europejskich. Interesującą reakcją był wzrost pary USDJPY, który – choć skromny – sugeruje, że ogólna destabilizacja na rynkach obligacji skarbowych mogłaby szybko skierować uwagę inwestorów na Japonię, gdzie wzrost rentowności obligacji doprowadziłby do gwałtownego kryzysu fiskalnego. Rzecz jasna, niewiele lepiej mają się Stany Zjednoczone – ich rynki obligacji również odnotowały korektę w dół po niepowodzeniu niemieckiej aukcji.

Najbardziej interesującym aspektem funkcjonowania dzisiejszych rynków było połączenie słabego rynku obligacji i równie niedomagającego rynku akcji przez krótki okres po niemieckiej aukcji. Rentowności i akcje były ostatnio wysoce dodatnio skorelowane – od dłuższego czasu poruszają się w tym samym kierunku, co sugeruje powstawanie nowego paradygmatu. To jeden z wielu aspektów, na które trzeba uważać w najbliższych dniach i tygodniach.

Wracając zatem do unijnych polityków, EBC i tego, czy mamy jeszcze czas na to, by czekać na istotne postępy w kierunku zmiany traktatu itp. rozwiązań aż do zaplanowanego na 9 grudnia szczytu – czy duch Maksymalnego Interwencjonizmu pozwoli wielkim graczom na stawienie czoła potencjalnie żelaznej dyscyplinie narzucanej przez rynki?

Bądźcie bardzo ostrożni.

ikona lupy />
Widok na centrum Frankfurty, stolicy finansowej Niemiec. / ShutterStock