W instytucjach europejskich narasta sprzeciw wobec działalności trojki, powołanej do nadzorowania programów pomocowych dla pogrążonych w kryzysie państw strefy euro. Specjalna komisja europarlamentu w ramach prac nad raportem dotyczącym potencjalnych nadużyć w relacjach trojki z rządami Cypru, Grecji, Irlandii i Portugalii rozesłała do wymienionych państw oraz unijnych urzędów szczegółowy kwestionariusz.
Nad raportem, który ma zostać przedstawiony w kwietniu, pracuje dwóch członków europarlamentarnej komisji ds. gospodarczych i monetarnych, Austriak Othmar Karas i Francuz wietnamskiego pochodzenia Liem Hoang-Ngoc. To oni opracowali pytania dotyczące sposobu prac trojki, czyli przedstawicieli Europejskiego Banku Centralnego, Komisji Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Kwestionariusz pokazuje, że eurodeputowanym zależy na bardzo dokładnym odtworzeniu okoliczności negocjacji w sprawie bailoutów.
Adresaci formularza ze strony trojki proszeni są o odpowiedzi m.in. na takie pytania: „Jaka była pańska rola w przygotowywaniu programu pomocy finansowej?” i „Proszę określić charakter współpracy pomiędzy instytucjami należącymi do trojki na miejscu. Jaką rolę Komisja, EBC i MFW odgrywały w trakcie tych prac?”. Duży nacisk europosłowie położyli na relacje trojki z poszczególnymi państwami członkowskimi. Jej przedstawiciele będą musieli sobie przypomnieć, „jak wyglądała współpraca z władzami narodowymi” oraz „jak dalece państwa członkowskie były zaangażowane w proces decyzyjny”. Kwestionariusz zawiera nawet wątek ewaluatywny, adresatów bowiem prosi się o ocenę, „czy jest pan zadowolony z priorytetów i wyników w poszczególnych krajach”, a także „co by się stało w pańskiej opinii, gdyby nie zapewniono wsparcia finansowego”.
Europarlamentarzyści od dawna zarzucają trojce, że jest instytucją bez mandatu demokratycznego, jej działania charakteryzuje brak przejrzystości, a decyzjom zarzuca się arbitralność. Dodatkowo uznaje się, że dłuższe funkcjonowanie trojki tworzy niebezpieczny precedens podejmowania strategicznych decyzji poza oficjalnymi ciałami unijnymi. Pojawiały się też oskarżenia, że negocjacje z niektórymi państwami, zwłaszcza z Cyprem, przebiegały na granicy szantażu.
Reklama
Jakby tego było mało, wydarzenie z ostatniego szczytu ministrów finansów strefy euro pod koniec stycznia doskonale wpisują się we wszystkie zarzuty, jakie europosłowie stawiają trojce. Jak donosił „Wall Street Journal”, wieczorem po oficjalnej części szczytu przedstawiciele KE, EBC i MFW wymknęli się po cichu na spotkanie razem z kilkoma ważnymi politykami z krajów strefy euro oraz ministrami finansów niemieckim i francuskim. Jak doniósł dziennik, na spotkaniu omawiano kwestie związane z greckim bailoutem. Tymczasem grecki minister finansów Janis Sturnaras w budynku po drugiej stronie ulicy odpowiadał na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej. Na spotkanie, o którym mowa powyżej, nie był zaproszony.
Anegdotycznych dowodów na zmęczenie działaniami tego ciała można znaleźć więcej. „The Economist” żartuje, że w greckim ministerstwie finansów nawet sprzątaczki na widok przedstawicieli trojki krzyczą „mordercy”. Transparenty niesione przez tłumy na ulicach Lizbony były jeszcze bardziej dosadne, a w portugalskim społeczeństwie zdobył popularność nawet neologizm entroikado, co znaczy „ud..ić gospodarczo”.
Zresztą opozycja przeciwko działaniom MFW, EBC i KE od dłuższego czasu narasta także w innych instytucjach europejskich. – Trojka to dziwna konstrukcja powstała pod wpływem kryzysu; w związku z czym to się musi zmienić – mówił jeszcze w połowie ubiegłego roku Jörg Asmussen, ówczesny członek rady nadzorczej Europejskiego Banku Centralnego. Jak mówił w wywiadzie dla DGP szef komisji PE badającej bailouty Othmar Karas, najpewniej zmieni się ona w coś na wzór unijnego MFW.