Największe emocje wzbudza dużo wyższy niż oczekiwano wynik Szwedzkich Demokratów - ugrupowania, które zdobyło poparcie dzięki hasłom populistycznym i antyimigranckim.
Po wczorajszych wyborach do parlamentu Szwedzcy Demokraci mają prawo nazywać się trzecią co do wielkości partią w Szwecji. Uzyskali blisko 13 procent głosów - ponad 2 razy więcej niż 4 lata temu.
Główne punkty programu wyborczego Szwedzkich Demokratów to restryktywna polityka imigracyjna, zdecydowana walka z przestępczością oraz sprzeciw wobec przenoszenia ośrodków decyzyjnych poza kraj - do Brukseli.
Szwedzcy Demokraci są jedyną partią parlamentarną, która sprzeciwia się integracji imigrantów. Jej politycy są zdania, że w Szwecji mieszka za dużo imigrantów, co przekłada się na brak poczucia tożsamości narodowej wśród Szwedów. Chcą temu zaradzić, dając hojne wsparcie imigrantom, by zamiast osiedlać się w Szwecji na stałe, wracali do swoich rodzinnych krajów.
Do wzrostu popularności Szwedzkich Demokratów z pewnością przyczyniła się decyzja rządu, by przyjmować wszystkich uciekinierów z Syrii - niezależnie od tego, czy są w jakikolwiek sposób prześladowani czy nie.
>>> Polecamy: Rosjanie wycofują swoje pieniądze z Europy. Będą je lokować w Hongkongu
Co dalej?
Po wczorajszych wyborach parlamentarnych Szwecja zapewne skręci w lewo. Na czele rządu stanie przywódca zwycięskich socjaldemokratów Stefan Loefven.
Przyszły premier nie będzie miał łatwego zadania. Zwycięstwo trzech partii lewicowych mogących współrządzić nie przyniosło im nawet połowy miejsc w 349-osobowym parlamencie, riksdagu.
Dotychczasowa centroprawicowa koalicja rządowa poniosła poważne straty. Mandaty odebrała jej nacjonalistyczna, populistyczna partia Szwedzcy Demokraci. To ona jest prawdziwym zwycięzcą wczorajszych wyborów. Zdobyła ponad 2 razy więcej głosów niż 4 lata temu i będzie miała aż 48 posłów. Dzięki temu, jako trzecia siła w riksdagu, będzie teraz odgrywała rolę języczka u wagi.
Niechęć wszystkich pozostałych partii do Szwedzkich Demokratów wyraża się zapowiedziami nie podejmowania z nimi żadnej współpracy. Dlatego przyszły premier Stefan Loefven zapowiedział, że tworząc rząd będzie poszukiwał "ponadblokowych kompromisów". Obserwatorzy sugerują możliwość przejęcia z dotychczasowej koalicji rządowej Ludowej Partii Liberałów, która zastąpiłaby niewygodnych postkomunistów.
Jednak by móc formować nowy gabinet, Stefan Loefven musi w tak rozczłonkowanym parlamencie najpierw sam zdobyć wotum zaufania. Jeśli się to nie uda w czterech głosowaniach, to Szwecję mogą czekać w przyszłym roku przyspieszone wybory parlamentarne.
>>> Polecamy: Konkurencyjne państwo dobrobytu istnieje. Oto najważniejsze dane o gospodarce Szwecji