Jak wyjaśnia gazeta, zasady działania agencji, które gwarantują transfer pieniędzy do firm w poszczególnych państwach członkowskich, powodują, że najambitniejsze krajowe firmy są w stanie włączyć się w projekty zlecane przez ESA.

Polskie firmy jak dotąd pełniły rolę podwykonawców lub partnerów międzynarodowych konsorcjów. W sumie na platformie internetowej EMITS, gdzie ESA publikuje informacje o przetargach, jest zarejestrowanych ponad 300 podmiotów z Polski. Są wśród nich zarówno firmy, jak i instytuty naukowe i uczelnie. Z tej grupy liczy się jedynie kilkadziesiąt podmiotów.

Aleksandra Bukała z Sener Polska komentuje dla „PB”, że rynek kosmiczny jest bardzo trudny, gdyż wymaga wiedzy i doświadczenia. Dziś w Europie w tej branży liczy się zaledwie kilka największych podmiotów, które są w stanie realizować projekty ESA jako główni wykonawcy. Polskie firmy dopiero za jakiś czas będą mogły odgrywać większą rolę na globalnym rynku kosmicznym. Niemniej nawet ci wielcy gracze potrzebują mniejszych partnerów i podwykonawców w realizacji ogromnych przedsięwzięć.

>>> Czytaj też: 10 mln pasażerów i 25 proc. rynku. LOT ma być dwa razy większy

Reklama