Narodowy Fundusz Mieszkaniowy będzie instytucją państwową – zakłada projekt ustawy przygotowany przez Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa (MIB). To oznacza, że jego zadłużenie będzie powiększało dług publiczny.
NFM to jedna z najważniejszych instytucji w rządowym planie „Mieszkanie plus” zakładającym rozwój budownictwa czynszowego na wynajem. W program ten Skarb Państwa ma zaangażować swoje nieruchomości, a dysponować nimi ma właśnie fundusz, którego dodatkowym zadaniem będzie pozyskiwanie finansowania.Tu pojawia się problem: zgodnie z projektem ustawy o NFM i przekazywaniu nieruchomości Skarbu Państwa na cele budownictwa mieszkaniowego, przygotowanym przez MIB, fundusz ma być państwową osobą prawną, a jego finanse zaliczać się do sektora finansów publicznych.
To oznacza, że wszystkie obligacje, jakie wyemituje, i kredyty, które zaciągnie, będą powiększały państwowy dług publiczny.

Ryzyko tak, ale czy tylko?

Opisywane rozwiązanie nie zachwyci Ministerstwa Finansów. Przy jego zastosowaniu przyrost długu publicznego mógłby wymknąć się spod kontroli. W tym roku dług w relacji do PKB, licząc go unijną metodą, wyniesie ok. 53,7 proc. PKB. W przyszłym roku ma wzrosnąć – według prognoz Ministerstwa Finansów – do ok. 55 proc. PKB. Według projektu ustawy fundusz ma być rozliczany finansowo przez Ministerstwo Finansów – ale to Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa będzie miało decydujący wpływ na obsadzenie jego władz. W sześcioosobowej radzie nadzorczej miałby mieć aż trzech przedstawicieli, natomiast ministerstwa finansów i rozwoju – po jednym. Mówiąc inaczej, resort finansów nie miałby dostatecznie dużej kontroli na etapie podejmowania decyzji przez fundusz, a jej brak mógłby skutkować zwiększeniem zadłużenia. W tej sprawie istnieje spór między wicepremierem Mateuszem Morawieckim a Andrzejem Adamczykiem. Informowało o nim radio RMF.
Reklama
Z drugiej strony zaliczenie NFM do sektora finansów publicznych może się przydać, jeśli fundusz będzie zasilany dotacjami z budżetu, bo nie powiększy to deficytu sektora finansów publicznych. A zgodnie z projektem ustawy, NFM mógłby być dotowany z budżetu nie tylko na finansowanie bezpośrednich zadań (czyli realizowanie programu „Mieszkanie plus”), ale też na pokrycie bieżących wydatków. Gdyby NFM był poza sektorem, każda taka dotacja zwiększałaby deficyt na zasadzie podobnej, jak zwiększa go transfer z budżetu do OFE.
Michał Rot, ekonomista PKO BP, zwraca uwagę, że niezależenie od przyjętej formuły prawnej w polskiej ustawie i tak ostatecznie o zaliczeniu – bądź nie – funduszu do sektora finansów według unijnej metodologii będzie decydować zaangażowanie Skarbu Państwa w funkcjonowanie funduszu. Podobnie jak to jest ze spółką PKP PLK, którą Eurostat zaliczył do sektora finansów przed dwoma laty.
– Poza tym nie należy rozpatrywać sprawy tylko przez pryzmat jednego czynnika, jakim jest zadłużanie funduszu. Bo jeśli dzięki „Mieszkaniu plus” uda się np. przenieść zasoby pracy z regionów, gdzie jest jej nadpodaż, do takich, w których jest na nie popyt, korzyści mogą zniwelować ten koszt. Jakie korzyści? Na przykład w postaci mniejszych zasiłków dla bezrobotnych – mówi ekonomista.
Narodowy Fundusz Mieszkaniowy w wersji proponowanej przez resort infrastruktury miałby być dużą państwową instytucją wykonującą faktycznie politykę mieszkaniową państwa. Odpowiadałby nie tylko za organizowanie budownictwa na wynajem za pośrednictwem innych firm, ale także za systemy dopłat np. do budownictwa socjalnego, preferencyjnych kredytów mieszkaniowych czy wkładów mieszkaniowych oraz za dopłaty dotyczące termomodernizacji czy remontów. Mógłby przeznaczać własne środki na działania promocyjne i analityczne w dziedzinie mieszkalnictwa. Dostałby duże uprawnienia: starostowie i szefowie Agencji Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa oraz Agencji Mienia Wojskowego mieliby wydawać mu nieruchomości z ich zasobów. Fundusz mógłby także nabywać udziały w spółkach i spółdzielniach mieszkaniowych.
Morawieckiego i Adamczyka różni pogląd na temat tego, jak miałby działać fundusz. Jak wynika z naszych informacji, pierwszy nie chce rządowej agencji, jak zakłada koncepcja resortu infrastruktury, wolałby fundusz inwestycyjny działający na rynkowych zasadach poza sektorem finansów publicznych. To miałoby pozwolić nie tylko zarządzać powierzonym mieniem Skarbu Państwa, ale także ściągać kapitał prywatny i zachęcać go do inwestowania. Bo jeśli działania mające na celu likwidację deficytu mieszkań, który wynosi blisko 900 tys. mieszkań, mają się powieść, to potrzeba na to ok. 200 mld zł. To nie są pieniądze, które wygeneruje budżet. Dodatkowo w takiej formie fundusz nie wpływałby na wyniki sektora finansów publicznych.
Minister Adamczyk z kolei uważa, że NFM musi być ściśle kontrolowany przez rząd. Na razie nie wiadomo, która koncepcja wygra. Ważne będzie zdanie premier Szydło, najważniejsze Jarosława Kaczyńskiego.