Zgodnie z tzw. kalendarzem czynności referendalnych, do 25 grudnia osoby uprawnione do głosowania miały otrzymać informację o terminie referendum i godzinach głosowania, a także m.in. o sposobie głosowania i warunkach ważności głosu.

W informacji, która do części mieszkańców trafiła przed świętami, są trzy daty: samego referendalnego głosowania, zgłoszenia zamiaru głosowania korespondencyjnego oraz złożenia wniosku o sporządzenie aktu pełnomocnictwa.

Na przykład na zgłoszenie zamiaru głosowania korespondencyjnego był czas do 27 grudnia. "Niestety mamy bardzo liczne sygnały od mieszkańców województwa, że do wielu z nich ulotki nie dotarły" - mówił dziennikarzom w poniedziałek pełnomocnik komitetu referendalnego Paweł Myszkowski.

I dodał, że jeśli ktoś nie miał wiedzy o upływających terminach i nie potwierdził zamiaru głosowania korespondencyjnego, to z takiej możliwości skorzystać już nie może.

Reklama

Dlatego komitet zwrócił się o informację w tej sprawie do marszałka województwa - to samorząd województwa podlaskiego odpowiada bowiem za organizację i finansuje referendum; zgłosił też tę sprawę delegaturze Krajowego Biura Wyborczego w Białymstoku, a KBW - do wojewody.

Już wcześniej Urząd Marszałkowski w Białymstoku informował PAP, że informacja, w formie tzw. druków bezadresowych, trafia do skrzynek pocztowych za pośrednictwem Poczty Polskiej. W sumie wydrukowano ok. 428,5 tys. egzemplarzy takiej "Informacji o referendum wojewódzkim w sprawie budowy w województwie podlaskim regionalnego portu lotniczego".

Rzeczniczka urzędu Urszula Arter powiedziała w poniedziałek dziennikarzom, że za dystrybucję ulotek samorząd zapłacił Poczcie Polskiej ok. 38 tys. zł, za sam druk ulotek - ok. 10 tys. zł.

Zapowiedziała, że jeszcze tego dnia do Poczty trafi pismo z prośbą o wyjaśnienie, dlaczego ta dystrybucja nie była taka, jak oczekiwano. Dodała, że wszystkie ulotki miały trafić do skrzynek do 23 grudnia.

"Postaramy się to uzupełnić, by wszyscy mieszkańcy, którzy chcieliby pójść do referendum, którzy mają prawo wyborcze, takie informacje otrzymali" - mówiła Arter. Dodała, że na zarzut, iż część osób, które ulotek nie otrzymały, pozbawiona została możliwości głosowania korespondencyjnego odpowie po uzyskaniu opinii prawnej dotyczącej tej sytuacji.

Komitet referendalny powtórzył też swój apel o przeprowadzenie - wraz z referendum - konsultacji społecznych ws. ewentualnej lokalizacji regionalnego portu lotniczego. Wcześniej Urząd Marszałkowski uznał, że będą one przedwczesne i niemożliwe do przeprowadzenia w tych samych lokalach wyborczych.

"Ewidentnie widać tu brak dobrej woli po stronie zarządu województwa" - uważa Myszkowski.

Arter powiedziała, że ewentualne wskazanie lokalizacji będzie zasadne dopiero po rozstrzygnięciu referendum. Pytała też, czy to rzeczywiście mieszkańcy powinni taką lokalizację wskazywać, skoro - przed podjęciem decyzji o tym, gdzie lotnisko budować - potrzeba szeregu ekspertyz, analiz i uzgodnień, w tym dotyczących ochrony środowiska.

Referendum odbędzie się wskutek orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego, który zdecydował, iż takie głosowanie ma być w Podlaskiem przeprowadzone. NSA zajmował się skargą komitetu referendalnego, który odwoływał się od decyzji sejmiku sprzed dwóch lat, gdy ten odrzucił wniosek o przeprowadzenie takiego referendum.

Pytanie w referendum brzmi: "Czy jest Pan/Pani za wybudowaniem w województwie podlaskim regionalnego portu lotniczego?".

W poprzedniej kadencji samorząd województwa podlaskiego zrezygnował z planów budowy regionalnego portu lotniczego. Uznał, że będą trudności ze sfinansowaniem takiej inwestycji i - biorąc pod uwagę prognozowane zainteresowanie lotami - późniejszym utrzymaniem lotniska. (PAP)