Po tak silnej szarży byków szybko przyszła realizacja zysków, która zmniejszyła skalę zwyżki o połowę. To było jednak wszystko na co dzisiaj podaż mogła sobie pozwolić. Od tego momentu na rynku zapanował spokój z delikatną tendencją do wzrostu.

Dzień mimo, że wypełniony danymi makro po brzegi niczym nie zaskoczył inwestorów. Informacje z kraju pokrywały się z prognozami albo były nieznacznie lepsze. Inflacja w Polsce wyniosła tylko 3,7 procent, więc mniej niż oczekiwano, a wynagrodzenia wzrosły o 7,4 procenta co również pokrywało się z prognozami.

Obie informacje wpierają grudniową obniżkę stóp procentowych przez RPP, ponieważ oznaczają, że inflacja od przyszłego roku będzie już pod kontrolą. Dane z amerykańskiej gospodarki pokazały, że gospodarczo rejon Nowego Jorku nie rozwija się, a produkcja przemysłowa w całych Stanach zmniejsza się.

Z danych płynie tylko jeden wniosek – sytuacja jest zła, ale nie tragiczna, bo przecież dokładnie takie spadki były oczekiwane. Widać więc, że prognozy grały najważniejszą rolę. Ogólnie ani dane amerykańskie, ani polskie nie poruszyły rynkami.

Reklama

Tendencja wzrostowa na naszym parkiecie utrzymała się do końca, a ostatnie takty dodały jeszcze parę punktów ekstra. Dzięki temu zwyżka sięgnęła 2,3 procent. Lepszy obraz rynku oddają mniejsze spółki, których wzrosty były minimalne (+0,5 procenta). Sesję najlepiej podsumowuje sam obrót.

Na całym rynku udało się zgromadzić ledwo 787 milionów złotych z czego lwia część przypadła na TP SA. Ta spółka jako jedyna z WIG20 dziś traciła.

Wciąż na rynku widać obawy i niepewność co do rozwoju sytuacji z tym ostatnim tygodniu handlu, stąd inwestorzy wolą nie podejmować kluczowych decyzji. Z taką sytuacją będziemy mieli do czynienia jeszcze przynajmniej jutro. Na ostatnie dwa dni szykowany jest przecież spektakl pt.: „Rozliczanie kontraktów terminowych”.