Wraz z poprawą na głównych europejskich rynkach również u nas byki radziły sobie coraz lepiej. Wzrosty niemieckiego DAX i nowe maksima znajdowały odbicie na naszej giełdzie. W trakcie dnia udało się popytowi doprowadzić WIG20 ponownie do oporu, aby następnie delikatnie w drugiej próbie wyjść na dwu procentową zwyżkę. Dalej celem było już tylko utrzymanie zdobytego terenu. Byki świetnie sobie poradziły, mimo że dzień obfitował w dane makro, ale złe (niemal wszystkie) były ignorowane, a dobre (niewiele) przedstawiano jako pierwsze „jaskółki”. Uważam jednak, że trudno mówić o poprawie ekonomicznej, skoro zamówienia w amerykańskim przemyśle spadły dwukrotnie więcej niż oczekiwano, a indeks ISM-usługi opisujący 70 procent amerykańskiej gospodarki jest niewiele lepszy od ubiegło miesięcznego historycznego dna.

Sesja miała swoich liderów do których należy zaliczyć biotechnologiczny BIOTON. Rzadko zdarza się aby spółka z WIG20 wzrosła o 18 procent i była najmocniejszą na całym rynku. Podobnie było z KGHM, którzy na zwyżce cen miedzi wzrósł o ponad 8 procent. Wzrost godny najlepszych czasów hossy. Nastroje poprawiał tak długo oczekiwany wzrost obrotów. Przekroczyły 1,1 mld złotych, co zwiększa wagę wybicia powyżej 1900 punktów i podkreśla wczorajszy 5 procentowy wzrost. O zdecydowanym sukcesie będziemy mogli mówić dopiero pod koniec tygodnia.

Wczorajsza sesja w USA zakończyła się wzrostem o zaledwie 0,7 procent, co samo w sobie nie jest żadnym wiekopomnym wydarzeniem, ale warto uświadomić sobie, że od dna z 20 listopada wzrost wynosi ponad 20 procent. Spadek o tyle procent oznacza bessę, wzrost – hossę. Trzymając się amerykańskiej nomenklatury – rozpoczęła się hossa. To robi wrażenie i…. powinno być ostrzeżeniem. Wejście na rynek w tym momencie wiąże się z niebezpieczeństwem utkwienia z akcjami w trendzie bocznym i to przy jego górnej granicy. Lepiej poczekać parę dni na potwierdzenie, które w ciągu kilku dni powinno nadejść.