"Strona palestyńska uważa, że rozmowy na temat sytuacji na Bliskim Wschodzie powinny odbywać się przy obecności wszystkich stron zainteresowanych i na podstawie prawa międzynarodowego, zwłaszcza rezolucji Zgromadzenia Ogólnego i Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych, nie zaś w celu realizacji interesów strony amerykańskiej, tj. mobilizacji koalicji na rzecz poparcia dla tzw. planu stulecia administracji Prezydenta Donalda Trumpa, którego szczegóły nie są do tej pory znane" - napisano w środę w oświadczeniu ambasady.

Wcześniej w środę o tej sprawie mówił w wywiadzie dla rosyjskiej agencji RIA Nowosti przywódca Autonomii Palestyńskiej. "Państwo Palestyńskie nie będzie brało udziału w żadnej konferencji, która nie jest oparta na zgodnych z prawem międzynarodowym rozwiązaniach i nie wyśle nikogo do udziału w rozmowach" - oświadczył Abbas.

Spotkanie ministerialne poświęcone bezpieczeństwu na Bliskim Wschodzie, którego współorganizatorami są Polska i Stany Zjednoczone, odbędzie się w Warszawie w dniach 13-14 lutego. Jak zapowiedział amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo, jednym z tematów będzie polityka prowadzona przez władze Iranu. Udział w konferencji zapowiedział m.in. premier Izraela Benjamin Netanjahu.

Abbas potwierdził, że obecnie nie ma żadnego rodzaju kontaktów politycznych z Izraelem. Palestyński lider podkreślił też, że Izrael nie będzie miał pokoju i bezpieczeństwa dopóki nie zawrze z Palestyńczykami "sprawiedliwego porozumienia na bazie uzgodnień międzynarodowych".

Reklama

Jednocześnie wyraził gotowość, by w "dowolnym momencie" wziąć udział w trójstronnym spotkaniu w Moskwie z Netanjahu oraz prezydentem Rosji Władimirem Putinem. "Wielokrotnie przyjmowałem propozycję prezydenta Putina, aby wziąć udział w spotkaniu trójstronnym w Moskwie. Mamy do niego zaufanie i jesteśmy gotowi przyjąć jego zaproszenie w dowolnym momencie, jednak premier Izraela Benjamin Netanjahu cały czas unika takiego spotkania" - mówił Abbas.

Abbas, zapytany o możliwość jego wizyty w Syrii, oświadczył, że obecnie nie ma jej w planie. "Jednak uważnie obserwujemy sytuację i rozwój wydarzeń, bo żyje tam pół miliona palestyńskich uchodźców" - powiedział. Wyraził zarazem poparcie dla przywrócenie członkostwa tego kraju w Lidze Państw Arabskich, co powinno nastąpić w efekcie przyszłych konsultacji z państwami arabskimi.(PAP)