Energetyczny kolos Enea stał się "złotą kurą" dla spółki założonej przez byłego wiceministra oraz sekretarza stanu rządu PiS. Do ich nieznanej na rynku firmy popłynęło 16 mln zł za programy komputerowe i podzespoły. Ministerstwo Skarbu, właściciel Enei, zleciło audyt, który wykazał, że zakupy były bezsensowne.

Ministerstwo nie wiedziało, że z Enei wypływają duże pieniądze, bo szefostwo koncernu - również z nadania PiS - podzieliło transakcje na małe transze, o których nie musiało mówić właścicielowi. Michał Dzięba, związany z PO doradca Grada, odszedł z ministerstwa niedługo po pojawieniu się tych informacji.

Więcej w "Gazecie Wyborczej".