Z równowagi naszych graczy nie wybiły nawet dane o koszmarnie wysokim deficycie budżetowym w USA. Tą, jedyną zresztą w kalendarzu istotniejszą informację z otoczenia giełdy, inwestorzy zajmowali się tylko przez dwa kwadranse. Ceny akcji gwałtownie zaczęły spadać, ale potem się uspokoiły.

I dziś WIG20 zacznie sesję z poziomu 1824 pkt. To może być zresztą kolejny dzień flauty, bo rynek czeka na podawane w drugiej części tygodnia dane o sprzedaży detalicznej, produkcji przemysłu i inflacji. To one mogą nadać ton wydarzeniom na parkiecie. Na razie ochoty do sprzedawania nie ma, ale brakuje też siły do zakupów, więc mamy lekko spadkową korektę i atmosferę wyczekiwania.