Według BIEC, do spadku wskaźnika w największym stopniu przyczyniły się stabilizacja kursu wymiany złotego względem euro i dolara oraz dość znaczny spadek odsetka wykorzystania mocy produkcyjnych w sektorze przetwórstwa przemysłowego.

"Nieco osłabły również oczekiwania przedsiębiorców co do możliwości podnoszenia cen na produkowane przez nich wyroby. Zmiany poziomu cen następują zwykle z pewnym opóźnieniem w stosunku do zmian aktywności całej gospodarki i rosną zwykle przez czas jakiś od momentu, gdy gospodarka wykazuje oznaki spowolnienia" - głosi raport.

Biuro zauważa, od dwóch miesięcy kurs złotego względem euro i dolara stabilizuje się, a dane ze stycznia br. wskazują na umiarkowany spadek cen importu po raz pierwszy od ponad pół roku.

"W najbliższym czasie można spodziewać się dalszej redukcji wskaźnika cen importu. Odzwierciedla on bowiem nie tylko ruch cen wyrobów importowanych oraz kurs wymiany ale również strukturę importu. Wobec kurczących się w kraju inwestycji, najprawdopodobniej zmniejszy się udział wyrobów służących do ich realizacji, głównie maszyn i urządzeń, które są stosunkowo drogie. Ponadto, wyroby te wobec światowego kryzysu i załamania popytu inwestycyjnego stają się tańsze na międzynarodowych rynkach" - wyliczają analitycy BIEC.

Reklama

Ich zdaniem, scenariusz taki jest tym bardziej prawdopodobny, że wykorzystanie mocy produkcyjnych w przemyśle uległo dość silnemu ograniczeniu. O ile w okresie boomu gospodarczego z początku 2007 roku średnie wykorzystanie mocy produkcyjnych przekraczało 80%, to obecnie spadło do około 65% i jest niewiele wyższe od tego, jakie było w gospodarce w czasie poprzedniego światowego kryzysu z lat 2001-2002.

"Wobec znacznie słabszego popytu zagranicznego i coraz poważniejszego zagrożenia słabszym popytem krajowym, przedsiębiorcy są nieco mniej skłonni podnosić ceny na swe wyroby niż miesiąc temu. Oczekiwania menedżerów firm sektora przemysłowego co do przyszłych cen w ostatnich miesiącach ustabilizowały się na stałym poziomie" - twierdzą eksperci BIEC.

Według nich, producenci bacznie obserwują kształtowanie się popytu krajowego, który jak dotąd nie wykazywał oznak zdecydowanego załamani, ale z drugiej strony coraz liczniejsze zwolnienia pracowników oraz zdecydowanie słabsza dynamika zaciągania kredytów konsumpcyjnych, połączona z ograniczeniem tempa wzrostu wynagrodzeń istotnie będą w najbliższym czasie wpływały na popyt krajowy.

"Zwykle jednak konsumpcja w okresach spowolnienia gospodarczego ulega znacznie mniejszej redukcji niż PKB. Konsumenci dość mocno w takich sytuacjach bronią raz osiągniętego poziomu życia i struktury wydatków" - podsumowuje BIEC.