"Przeanalizujemy oferty i wybierzemy jedną z nich. Prawdopodobnie w wakacje podpiszemy umowę z jedną z firm lub konsorcjów. Myślę, że system powstanie w przyszłym roku" - dodał Dyl. Jak powiedział, projekt będzie w 85 proc. finansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, a w 15 proc. ze środków własnych.

Firmy i konsorcja, które złożyły oferty, to: COMARCH (lider konsorcjum) i P.I.W.CAMCO, Asseco Poland, T4B i Qumak-Sekom oraz WASKO (lider konsorcjum), Nowoczesne Technologie Informatyczne S.A., BETACOM i ERNST&YOUNG Business Advisory. Tzw. Platforma Lokalizacyjno-Informacyjna Centralnej Bazy Danych to system, który w przypadku telefonu stacjonarnego zlokalizuje adres, a przy połączeniu z telefonu komórkowego przekaże dane geograficzne miejsca, z którego wykonywane jest połączenie.

"W momencie nawiązania połączenia lub kilka sekund później system wyświetli mapę cyfrową ze wskazanym miejscem, z którego jest wykonywane. Szybkość identyfikacji będzie zależała od tego, jak szybko operatorzy telefoniczni będą przekazywali dane o połączeniu" - wyjaśnił wiceprezes Dyl. System ma być jednocześnie centralną bazą numerów przeniesionych. Dzięki niej UKE chce skrócić czas przenoszenia numerów z jednej sieci do innej.

W czerwcu 2008 r. UKE poinformował, że do Urzędu wpłynęło 10 ofert od firm i konsorcjów w przetargu na budowę systemu identyfikującego miejsca, z których wykonano połączenie na numery alarmowe. Wśród firm, które zgłosiły się wtedy do udziału w przetargu, były m.in.: S&T Services Polska, Comarch, Alcatel-Lucent Polska, ABG, IBM Polska, Qumak-Sekom, Sygnity, Outbox, Wola Info i Wasko.

Przetarg UKE zorganizował w ramach tzw. dialogu konkurencyjnego. Jak wyjaśnił Dyl, UKE spośród oferentów wybrał 10 firm i konsorcjów, które przeszły do "finału". "Ten tryb stosuje się wtedy, kiedy zamawiający ma nie do końca sprecyzowanego oczekiwania co do systemu. Następnie zaprasza firmy do udziału w przedsięwzięciu. Potem w wyniku rozmów, dialogu z nimi tworzy się specyfikację zamówienia publicznego. W odpowiedzi na nią spośród 10 firm i konsorcjów cztery złożyły oferty" - wyjaśnił Dyl.