W krótkim okresie niekoniecznie, gdyż już zeszły tydzień pokazał, że nastroje zmieniają się jak w kalejdoskopie. Po silnych spadkach nadchodzą równie silne wzrosty i indeks wraca do punktu wyjścia. To może oznaczać, że kolejne szczyty przed nami, ale będą one jedynie łabędzim śpiewem byków, gdyż coraz więcej argumentów przemawia za korektą.

Za przecenę nie można winić danych. Japoński PKB w II kwartale bieżącego roku zwiększył się o 0,9 proc. w stosunku do I kwartału. Druga gospodarka świata wyszła tym samym z najdłuższej od II wojny światowej recesji, podobnie zresztą jak niemiecka i francuska. Ponadto wskaźnik aktywności przemysłu w rejonie Nowego Jorku wyraźnie wzrósł i to zdecydowanie powyżej prognoz, gdyż do poziomu 12,1 pkt., który oznacza, iż po raz pierwszy od kwietnia 2008 roku region doświadczył pozytywnej dynamiki przemysłu.

Co więc podkopuje optymizm byków? Po pierwsze zachowanie dolara, który wyraźnie już nie chce słabnąć, a po drugie fatalne zachowanie rynku chińskiego, który po wykonaniu formacji podwójnego szczytu spada niczym kamień w przepaść. Warszawski parkiet jednak poddał się przecenie dość kontrolowanej i dolne ograniczonej kreślonej od trzech tygodni konsolidacji nie zostało przełamane. Powodów do paniki więc nie ma, ale gdy jutro spadki będą również tematem dnia to dość pozytywny scenariusz o nowych krótkoterminowych szczytach, kreślony na początku komentarza, można schować do kieszeni. Pamiętajmy jednak, że giełda potrafi zaskakiwać.

Na rynku walutowym złoty wyraźnie się osłabiał. Nie może to dziwić, gdy wiemy, że dolar się wzmacnia, a nastoje na giełdach są fatalne. Pozytywem jest jednak fakt wybronienia szczytów zeszłotygodniowej słabości. Powodów do paniki więc i tutaj nie ma.

Reklama