Jako krótkoterminowe wsparcie dla WIG działają okolice 38 tys. pkt. Ostatnie sesje potwierdzają jego znaczenie. To zaś zwiększa prawdopodobieństwo, że jego ewentualne przełamanie doprowadzi do ataku na barierę 36 tys. pkt.

Często wśród dyskusji o tym, czy bessa ostatecznie się zakończyła, czy też jeszcze nie, wskazuje się na wyprzedzający charakter zachowań giełdy i rynków finansowych. Kiedy już pojawiają się oznaki ożywienia gospodarczego notowania są już wysoko. Trudno z tą prawdą polemizować. Czynnikiem ryzyka jest jednak w jej przypadku to, że inwestorzy mogą nietrafnie odczytać skalę zmian warunków gospodarczych i przeszacować siłę dotyczących ich tendencji. Takie wątpliwości są obecne dziś, a zaczęły się pojawiać w połowie lipca, kiedy zaczęły się wakacyjne zwyżki.

Wtedy też stopniowo narastały rozbieżności w zachowaniu poszczególnych rynków. W pierwszych miesiącach giełdowych wzrostów trzymały się schematu, gdzie ruchowi w górę cen akcji towarzyszą zniżka cen obligacji, wzrost notowań surowców, obniżka premii za ryzyko, spadek cen złota, aprecjacja kursów walutowych krajów cechujących się większym ryzykiem. Tymczasem w ostatnich tygodniach te zależności zaczęły słabnąć. Dolar przestał tracić, towary zyskiwać, premia za ryzyko ustanawiać nowe dołki, kursy walut z rynków wschodzących piąć się w górę, a ceny obligacji spadać. Perspektywy gospodarcze kreślone przez zachowanie rynków finansowych przestały być tak jednoznaczne, jak przed wakacjami.

To nie przekreśla szans na utrzymanie się dobrej koniunktury na giełdach, ale wyraźnie wskazuje na polaryzację opinii wśród inwestorów działających na różnych rynkach. To zaś skłania do dodatkowej ostrożności przy podejmowaniu decyzji o kupnie akcji.

Tym bardziej, że narastają obawy związane z przyszłością chińskiej gospodarki. Konsekwentnie trzymając się logiki wyprzedzającego charakteru notowań giełdowych trzeba liczyć się z tym, że ostatnie załamanie cen akcji w Państwie Środka wróży ponowne spowolnienie koniunktury w tym kraju. A przecież oczekiwania na poprawę globalnej koniunktury w dużym stopniu opierały się na założeniu trwałego przyspieszenia w Chinach. Dzięki temu tak mocno w górę szła cena miedzi, silnie oddziałując na kurs KGHM. To pomagało naszemu parkietowi odrabiać straty.

WYKRES DNIA

Publikowany dziś w Stanach Zjednoczonych indeks ISM ma według prognoz analityków pierwszy raz od stycznia 2008 r. przekroczyć barierę 50 pkt, oddzielająca rozwój sektora przemysłowego od regresu w nim. Wysokie wyceny akcji nie pozostawiają miejsca na rozczarowania w przypadku publikacji tak ważnych danych gospodarczych. Jednocześnie jednak pojawia się pytanie, czy sektor przemysłowy, w którym nastąpiło najsilniejsze załamanie, daje pełny obraz stanu gospodarek, zwłaszcza w dojrzałych krajach. Ze względu na obawy związane z kondycją konsumentów w perspektywie kolejnych miesięcy ważniejszy jest indeks dla sfery usług, który poznamy w czwartek.

Notowania miedzi

Zyskująca w tym roku przeszło 100% miedź doznała wczoraj największej zniżki od 2 tygodni. Wiązano ją przede wszystkim z przeceną na chińskiej giełdzie. Trudno odmówić tu logiki inwestorom. Skoro wcześniej miedź szła w górę głównie za sprawą oczekiwań na dalszy wzrost zapotrzebowania na ten surowiec w Chinach, to obawy przez tym, że tamtejsza gospodarka ponownie zwolni, powinna niekorzystnie oddziaływać na jego cenę.

Taka reakcja wydaje się tym bardziej uzasadniona, że miedź ma za sobą miesiące bardzo forsownego ruchu w górę. Pozwolił on odrobić 2/3 ubiegłorocznych strat. Wyprowadził notowania do silnego oporu, jakim jest dolna granica obszernej konsolidacji, trwającej przez większość 2007 r. i 2008 r. Pokonanie tej bariery otwierałoby drogę do ustanowienia nowych rekordów. Jednak nie wydaje się, by mogło dojść do tego „z marszu”. Wcześniej potrzeba schłodzenia rynek jest zbyt mocno wykupiony.

ikona lupy />
Cena tony miedzi / Inne