Znacznie lepiej wypadają inne indeksy z naszego regionu, takie jak: litewski, estoński, węgierski, bułgarski, czy turecki. To wiele mówi o tym, jakie czynniki kształtowały koniunkturę na naszej giełdzie w ostatnich miesiącach. Zyskiwała ona głównie dzięki korzystnemu nastawieniu do europejskich rynków wschodzących. Jeszcze słabiej polska giełda prezentuje się w miesięcznym zestawieniu, gdzie znajdujemy się w ostatniej dwudziestce krajów. Wrzesień nie przyniósł żadnych zmian cen największych firm. Przeceniły się natomiast walory małych i średnich spółek, które wcześniej bardzo mocno zyskiwały.

Po wrześniowych notowaniach niewiele więcej wiemy o tym, co może przynieść przyszłość. Ostatnie tygodnie były ścierania się przeciwstawnych opinii. Z jednej strony, utrzymywało się przekonanie, że gospodarki wychodzą na prostą, a z drugiej, obawa, że to już znalazło odbicie w cenach akcji. Do tego zaczęły pojawiać się gorsze od oczekiwanych doniesienia gospodarcze, wskazujące na to, że skala poprawy koniunktury może nie być aż tak duża, jak na to liczą inwestorzy.

Elementem zwracającym uwagę w III kwartale były też tracący na wartości dolar oraz idące w dół ceny akcji w Chinach. Pierwsze zjawisko było odzwierciedleniem rosnącej skłonności do ryzyka, co skłaniało do poszukiwania okazji inwestycyjnych na mniej stabilnych rynkach. Słabość chińskiego parkietu związana była z obawami przed przegrzaniem gospodarki, czyli skutkami programów pomocowych. Widać, że niosą one ze sobą wsparcie koniunktury, ale i poważne zagrożenia. Wciąż też nie wiadomo, jak gospodarki będą sobie bez nich.

Wydarzeniem kończącego się miesiąca było przedstawienie planów budżetowych na 2010 r. przez nasz rząd. W nich można upatrywać przyczyn słabszej kondycji warszawskiego parkietu w ostatnich tygodniach. Skala potrzeb pożyczkowych i znaczący regres kondycji finansów publicznych powodowały presję na ceny obligacji i przekładały się na spadek złotego. Frank szwajcarski podrożał o 3,9%. Złoty okazał się najsłabszą walutą z rynków wschodzących. Z punktu widzenia giełdy budżet miał znaczenie o tyle, że wskazał na rysującą się na horyzoncie znaczną podaż akcji na rynku pierwotnym. Przymiarką do tego, jakie zainteresowanie akcjami państwowych firm będzie oferta walorów PGE, planowana na najbliższe tygodnie. Sprawa będzie tym bardziej istotna, że towarzyszyć jej będzie sprzedaż walorów przez PKO BP (2 października nastąpi odjęcie prawa poboru).

Reklama

WYKRES DNIA

Z publikowanych dziś danych gospodarczych uwagę zwracać będzie raport ADP na temat liczby miejsc pracy w sektorze prywatnym w USA. Oczekiwania mówią o spadku o 200 tys. we wrześniu wobec niecałych 300 tys. miesiąc wcześniej. Dodatkowy kontekst dla tych informacji stworzyła wczorajsza publikacja indeksu zaufania konsumentów, który rozczarował. Widać, że Amerykanie czują się wciąż bardzo niepewnie. To, że sytuacja na rynku pracy nie pogarsza się tak szybko, jak kilka miesięcy temu, nie oznacza poprawy sytuacji pracowników. Miejsc pracy, jak ubywało, tak nadal ubywa.

Notowania surowców

Ostatnia nerwowość na rynku dolara negatywnie odbija się na kondycji rynku surowców. Zdecydowana większość z nich traciła. Relatywnie mocno trzymały się przez ostatnie 5 dni miedź oraz złoto, wypadała ropa naftowa. Sam indeks CRB, skupiający najważniejsze towary, szedł w dół, ale nie zmieniło to jego sytuacji w dłuższym terminie. Tkwi w trendzie bocznym i na razie nie widać czynników mogących doprowadzić do jego zakończenia. To zaś wskazuje na to, że jako klasa aktywów towary nie będą w najbliższym czasie atrakcyjną propozycją.

Zresztą takie zachowanie jest zgodne z analizą międzyrynkową, gdzie surowce najbardziej zyskują, gdy pojawiają się realne oznaki wzrostu gospodarczego i popyt przybiera fizyczny, a nie tylko inwestycyjnych charakter. Tego w obecnych warunkach wciąż jeszcze brakuje.

ikona lupy />
Zmiana liczby miejsc pracy w sektorze prywatnym w USA / Inne