We wtorek zachowanie rynków amerykańskich było zaskakujące. Można było próbować szukać powodów wzrostu, ale nie będę tych znalezionych podawał – były całkowicie nieprzekonywujące. Kalendarium było puste, a informacji ze spółek też wielu nie było.

Owszem Cisco opublikowało swoje rewelacje, które mają „na zawsze zmienić Internet i jego wpływ na konsumentów, biznes i rządy”. Okazało się, że jest to po prostu niezwykle szybki router, który zmniejszy tłok w wielu kluczowych węzłach sieci. We wtorek z tego powodu cena akcji Cisco rosła już jedynie śladowo.

Z braku lepszego powodu komentatorzy wymyślili sobie, że wzrostami indeksów rynek świętuje rocznicę dna osiągniętego w marcu zeszłego roku. Podobno gracze przypomnieli sobie, że od tamtego czasu nie tylko indeksy mocno wzrosły, ale i gospodarka zrobiła spory krok naprzód. To oczywiście jest tłumaczenie śmieszne – szukanie pretekstów na siłę. Wydaje się, że po prostu przebicie przez NASDAQ szczytu ze stycznia (mogła pomóc konferencja Cisco – pociągnęła za sobą sektor telekomunikacyjny) uruchomiło lawinę.

Jak widać nic tak naprawdę nie uzasadniało olbrzymiego optymizmu, którym promieniały rynki akcji. Nic dziwnego, że sesje rozpoczęły się od spadku indeksów, ale byki natychmiast wzięły się do roboty i poprowadziły indeksy na północ. Na dwie godziny przed końcem sesji indeksowi S&P 500 brakowało już tylko 5 punktów do oporu. Wtedy to indeks utworzył podwójny szczyt i zaczął się osuwać. Tak szybko się osuwał, że nawet wylądował na małych minusach. W końcu sesji udało się jednak ocalić mikro-zwyżkę. Opór na 1.150 pkt. dzielnie się broni i dobrze, że nie pękł na tak dziwnej sesji.

GPW rozpoczęła wtorkową sesję od niewielkiego spadku indeksów. Rynek po prostu likwidował wpływ sztucznego, poniedziałkowego zamknięcia i cofał się (WIG20) spod oporu technicznego. Ponieważ indeksy na innych giełdach osuwały się (bardzo powoli) to i u nas WIG20 spadał. Po 1,5 godzinach handlu tracił już jeden procent i na tym poziomie ugrzązł na długo. W końcówce sesji zaczął odrabiać straty i sesja zakończyła się pół procentowym, nic nieznaczącym spadkiem. Rynek po prostu odpoczął i zaczął chłodzić oscylatory i może je jeszcze pewien czas chłodzić.

Reklama