Krytykując brak konkurencji na rynku ratingów zdominowanym przez trzech gigantów z USA, KE rozważa powołanie jednej, niezależnej europejskiej agencji ratingowej. O tym, czy to nastąpi, Komisja ma zdecydować jesienią - zapowiedział przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso na konferencji prasowej.

"Chodzi o agencję, która prawidłowo oceni ryzyko związane z zadłużeniem publicznym" - doprecyzował komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług finansowych Michel Barnier.

Jednocześnie KE wysunęła propozycje do dyskusji nad zabezpieczeniem oszczędności inwestorów przed nadmiernym ryzykiem podejmowanym przez zarządy instytucji finansowych.

>>> Czym jest agencja ratingowa?

Reklama

"Potrzebujemy środków, by uregulować zachowanie aktorów na rynkach. W 2008 roku jak i w ostatnich tygodniach widzieliśmy tendencję, by nie trzymać się zasad, nie patrzeć wystarczająco dalekosiężnie i iść za innymi w nadziei na szybki zysk. To ma się zmienić. Nasze decyzje mają na celu dokończenie reformy usług finansowych w Unii Europejskiej. Stanowią ona część naszego programu stabilizacji, konsolidacji i przywrócenia stałego wzrostu w europejskiej gospodarce" - oświadczył Barroso.

KE proponuje poddać działające w UE agencje ratingowe (chodzi głównie o europejskie oddziały Standard and Poor's, Fitch oraz Moody's) rejestracji i nadzorowi Europejskiego Organu Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych, który ma powstać do stycznia przyszłego roku. To jeden z trzech organów nadzoru finansowego w UE, nad którymi trwają prace legislacyjne w Parlamencie Europejskim (pozostałe to Europejski Organ Nadzoru Bankowego i Europejski Organ Nadzoru Ubezpieczeń i Pracowniczych Programów Emerytalnych). Zwiększona ma być też przejrzystość danych, na podstawie których agencje wystawiają swoje ratingi.

Nadzór miałby zostać przeniesiony z poziomu krajów członkowskich na poziom UE, by zapewnić spójność decyzji oraz szybsze reagowanie w przypadku złamania prawa przez agencje. A sankcje - nakładane przez Komisję Europejską - byłyby surowe: propozycja zakłada odebranie licencji, co oznacza w praktyce zakaz działalności w UE oraz grzywny w wysokości do 20 proc. rocznych przychodów (liczonych na poziomie danego kraju, a nie całej UE). Kary mają być stosowane za takie przewinienia jak nieujawnienie metodologii wystawianych ocen, brak wewnętrznej rady kontrolnej zapobiegającej konfliktowi interesów czy świadczenie usług konsultingowych dotyczących ocenianych produktów finansowych.

Już w zeszłym roku UE przyjęła rozporządzenie, na mocy którego agencje ratingowe od grudnia br. będą podlegać rejestracji umożliwiającej krajowym organom nadzoru kontrolę i gwarancję przejrzystej działalności. KE uznała je jednak za niewystarczające i dlatego zaproponowała nowelizację przepisów - zwłaszcza gdy o agencjach znowu zrobiło się głośno w kwietniu, po obniżeniu ocen dla pogrążonej w długach Grecji, a także - w ślad za nią - Hiszpanii i Portugalii. Obawy, czy te dwa kraje nie zarażą się greckim kryzysem finansów publicznych, wywołały niepokój o przetrwanie strefy euro, co pociągnęło za sobą spadek kursu wspólnej waluty oraz spadki na europejskich giełdach.

Wcześniej KE głosiła, że agencje ratingowe ponoszą część odpowiedzialności za kryzys finansowy i gospodarczy na świecie, gdyż początkowo nie doszacowały ryzyka niektórych produktów finansowych, a następnie z opóźnieniem zareagowały w analizach na pogorszenie sytuacji na rynku. Tymczasem inwestorzy - kierując się pozytywnymi ocenami - nadal traktowali ryzykowne papiery jako pewne inwestycje.

Wyciągając kolejną lekcję z kryzysu, KE opublikowała też zieloną księgę z pomysłami oraz pytaniami, jak lepiej zabezpieczyć interesy klientów instytucji finansowych takich jak banki, zakłady ubezpieczeniowe czy różnego rodzaju fundusze. Konsultacje mają potrwać do 1 września i dopiero na ich podstawie KE przedstawi formalne propozycje legislacyjne. Chodzi o to, jak sprawić, by zarządy mniej kierowały się krótkoterminowym, maksymalnym zyskiem, a długofalowym rozwojem firmy i interesem drobnych ciułaczy, a także tym, jak ograniczyć ryzyko upadłości, która naraża na szwank ich oszczędności. Założeniem jest większa - w tym karna - odpowiedzialność szefów za podejmowane decyzje.

"W kryzysie wyszły na jaw - dyplomatycznie mówiąc - słabe ogniwa w zarządzaniu instytucjami finansowymi. Jest tam wielu ludzi, którzy nie nadają się do tej pracy, a chodzi o to, by siedzieli tam prawdziwi profesjonaliści" - powiedział komisarz Barnier.

Pomysły KE idą w kierunku zwiększonej kontroli zarządów i kierownictwa wyższego szczebla i zapewnienia głosu przy podejmowaniu decyzji udziałowcom, instytucjom nadzorczym czy też szerszego dostępu do informacji dla niezależnych audytorów. KE proponuje np. zakaz kumulowania funkcji członka zarządu w różnych firmach, kumulowania stanowisk dyrektorskich czy też łączenia stanowiska prezesa zarządu z funkcją dyrektora generalnego. Zarządy ponadnarodowych instytucji mają być bardziej zróżnicowane płciowo i geograficznie. Rozpatrywany jest pomysł powołania w firmach komitetów do oceny ryzyka podejmowanych transakcji, które miałyby przełożenie na decyzje podejmowane przez zarządy. Ponadto po raz kolejny KE nawołuje do zmiany polityki wynagrodzeń, która premiuje podejmowanie nadmiernego ryzyka zarówno przez wysokiego stopnia dyrektorów, jak i traderów bezpośrednio przeprowadzających transakcje na rynkach. Było to już przedmiotem niewiążących zaleceń KE w 2009 roku, które kraje wdrożyły w zróżnicowanym stopniu.

Zdaniem KE, brak kontroli nad działaniami wysokiego szczebla menedżerów czy też wykluczenie drobnych akcjonariuszy z podejmowania decyzji o firmie, którą współposiadają, odegrały negatywną rolę w kryzysie; większa równowaga w tym zakresie ma pozwolić uniknąć kolejnych kryzysów w przyszłości.

KE do końca roku ma przyjąć szereg propozycji legislacyjnych w celu regulacji różnych instrumentów finansowych takich jak derywaty czy "naga" sprzedaż akcji. Ogłoszone i zaplanowane inicjatywy Unia Europejska ma przedstawić na najbliższym szczycie G20 w Toronto pod koniec czerwca.

ikona lupy />
Inne