Niewiele (o ile w ogóle) zmniejszyły te nadzieje opinie byłych sekretarzy skarbu. Paul O’Neill i Robert Rubin stwierdzili, że sytuacja w gospodarce USA będzie się powoli poprawiała i nie są potrzebne nowe środku ją pobudzające. Niespecjalnie szkodziło też to, że Fed tym razem może się z paska Wall Street urwać. Nie jest bowiem prawdą (i członkowie Fed doskonale o tym wiedzą), że już teraz trzeba znowu zwiększyć pomoc dla gospodarki.

Na rynku akcji zdecydowanie przeważał optymizm. Szkodził bykom nieco spadek ceny akcji Hewlett-Packard (dymisję złożył jego szef), ale pomagał McDonald's (sprzedaż w lipcu wzrosła mocniej niż tego oczekiwano). To były jednak drobnostki. Można sobie wyobrazić, jakie nastroje panowały na rynkach. Fed prawie zawsze robi to, czego chce Wall Street – kto odważy się być bez akcji przed posiedzeniem? Pod koniec sesji indeksy zaczęły przyspieszać, ale byli i rozsądni gracze, którzy woleli zrealizować zyski. Dlatego też w samej końcówce zobaczyliśmy trochę słabości, ale dzień zakończyliśmy zwyżkami. Byki muszą teraz trzymać kciuki czekając na posiedzenie FOMC.

GPW zachowywała się w poniedziałek od rana bardziej racjonalnie niż inne rynki akcji. Spore wzrosty indeksów na zagranicznych giełdach pozwalały na wypracowanie niewielkiego wzrostu WIG20 (MWIG40 zachowywał się lepiej). Nasz obóz byków pamiętał, że w piątek indeksy we Francji czy w Niemczech spadły po ponad jeden procent, a nam udało się uchronić przed spadkami. Nic dziwnego, że na rynku zapanowało po prostu wyczekiwanie.

Około południa WIG20 zabarwił się nawet na czerwono. Prowadził go w dół spadający kurs PZU (odszkodowania za powodzie obniża zyski). Nastroje wywołane tym spadkiem pogarszały się w stosunku do szerokiego rynku, co szkodziło wszystkim indeksom, które powoli, ale stale się osuwały. Wydawało się, że przed pobudką w USA osuwanie się skończyło. WIG20 wrócił blisko poziomu z piątku, ale bardzo szybko znowu zaczął spadać i sesja zakończyła się spadkiem WIG20 o 0,79 proc. Obrót był niewielki, a spadek według mnie był klasycznym objawem wyczekiwania. Przecież GPW jest w stanie dogonić inne rynki w czasie trwania jednej, góra dwóch sesji – to po co ma się śpieszyć i wyprzedzać posiedzenie FOMC?

Reklama