Poniedziałkowa przecena na Wall Street, a także spadki cen akcji na azjatyckich parkietach, zwiększyły awersję do ryzyka, co przełożyło się rano na wyprzedaż polskiej waluty. Kurs USD/PLN wzrósł do 3,1796 zł, a EUR/PLN do 4,0162 zł. Cieniem na notowaniach początkowo kład się też nocny spadek kursu EUR/USD, a także osłabienie węgierskiego forinta, po tym jak maleją szanse na podpisanie na jesieni przez tamtejszy rząd nowej umowy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym.

Po porannym osłabieniu, złoty zaczął powoli odrabiać straty. Pomogła poprawa nastrojów w czasie godzin europejskich. Wsparciem dla polskiej waluty były też dane ze Stanów Zjednoczonych. Wprawdzie indeks Chicago PMI spadł w sierpniu mocniej niż prognozowano (56,7 wobec 57), ale już indeks cen domów S&P/Case-Shiller wzrósł w czerwcu o 4,2%, wobec oczekiwanych 3,9% R/R, natomiast publikowany przez Conference Board indeks zaufania amerykańskich konsumentów nieoczekiwanie wzrósł w sierpniu do 53,5, podczas gdy oczekiwano odczytu na poziomie 50,5.

W środę złoty dalej będzie podążał ścieżką wyznaczoną przez sytuację na rynkach globalnych. Tę zaś będzie kształtowała publikacja raportu ADP o sytuacji na rynku pracy w Stanach Zjednoczonych (prognoza: 18 tys.) oraz sierpniowy odczyt indeksu ISM dla przemysłu (prognoza: 53). Istotnego wpływu na nastroje nie będzie miała publikacja indeksu PMI dla polskiego sektora produkcyjnego oraz publikacja przez Ministerstwo Finansów prognozy sierpniowej inflacji, o ile impuls płynący z tych danych nie będzie wpisywał się w dominujące nastroje.

Dzisiejsze wahania nie wyjaśniają sytuacji krótkoterminowej na wykresach USD/PLN i EUR/PLN. Dlatego, o ile w średnim terminie osłabienie dolara do złotego oraz konsolidacja euro w przedziale 3,90-4,10 zł pozostają scenariuszem bazowym, to w krótkim terminie spadki są tak samo realne, jak i wzrosty.

Reklama