Na rynku akcji powinny były zapanować optymistyczne nastroje. Przed sesją pojawiło się sporo raportów kwartalnych spółek. Wyniki 3M, ExxonMobil i Motoroli były lepsze od oczekiwań. Do tego dodały się dobre dane makro i wzrosty cen surowców. Wydawało się, że nawet w sytuacji wyczekiwania na 2-3.11 trudno było niedźwiedziom zatrzymać zwyżkę indeksów. Owszem pojawił się jeden problem, czyli obniżenie prognoz przez 3M (amerykańska gospodarka w pigułce), ale jak zawsze przypominam: jedna spółka nigdy nie przesadza o kierunku rynku. Tracił też sektor bankowy.

Okazało się, że byki nie miały jednak prostego zadania. Na rynku panowało wyczekiwanie i niepewność. Początek sesji był wzrostowy, ale bardzo szybko indeksy zaczęły spadać. S&P 500 spadał już pół procent, ale wyrysował formację odwróconej głowy z ramionami i wrócił do poziomu neutralnego. Tak też sesja się zakończyła. Powtarzam: wszyscy już wiedzą, co zrobi Fed, a spadkowej korekty nie widać. Z tego wynika, że obserwujemy korektę w bok. To duży plus dla byków.

GPW rozpoczęła dzień od niewielkiego wzrostu indeksów. Podaż usiłowała zepchnąć WIG20, ale tylko przez krótki czas przybliżyła go do poziomu neutralnego. Po dwóch godzinach nic już z tego osłabienia nie zostało. Wydawało się, że po publikacji danych dobrych makro dla strefy euro WIG20 też szybko ruszy na północ. Nic z tych rzeczy – nadal panował marazm. Liderem zwyżki był znowu PZU wyraźnie wykonujący ruch powrotny (test przy 395 zł.).

Po pobudce w USA i po publikacji raportów kwartalnych wielu amerykańskich spółek nasz rynek się ożywił. Po publikacji raportu z amerykańskiego rynku pracy byki jeszcze mocniej przycisnęły pedał gazu, ale nie udało im się poprowadzić rynku za innymi giełdami. Mało tego – indeks zaczął spadać i dzień zakończył się niewielkimi spadkami indeksów. Obrót był tym razem śladowy. Najwyraźniej rozpoczęło się już przygotowanie do długiego weekendu.

Reklama