Protestujący nadal protestowali. Co z tego mógł zrozumieć Amerykanin? Niewiele. Zrozumieli jednak, kiedy wiceprezydent Egiptu poinformował, że prezydent zrezygnował, a wojsko będzie pilnowało okresu przejściowego. Rozpoczyna to nowy, wcale niekoniecznie spokojny, rozdział w Egipcie. Byki wykorzystały tę informację, jako pretekst do kupowania akcji.
Dane makro bykom zaszkodzić nie mogły. Grudniowy bilans handlu zagranicznego pokazał deficyt bardzo zbliżony do oczekiwanego (40,6 mld USD). Import i eksport wzrosły, ale były to wzrosty nieznaczne. Ożywienie gospodarcze jest widoczne, ale jego skala niewielka. Raport zazwyczaj nie ma prawie żadnego wpływu na nastroje i tak też było tym razem. Okazało się też, że lutowy indeks nastroju Uniwersytetu Michigan (dane wstępne) wzrósł mocniej niż oczekiwano (z 74,2 na 75,1 pkt.) – ośmiomiesięczny szczyt. Ten raport cieszy się mniejszą renomą niż indeks Conference Board, ale oczywiście został przez obóz byków wykorzystany.
Byki na rynku akcji do końca wykorzystały sprzyjającą im sytuację, Nawet spadki ceny ropy im nie zaszkodziły. Indeksy rosły i tydzień znowu zakończyliśmy zwyżką. Przerwę we wzrostach zobaczymy dopiero wtedy, kiedy zakończy się wychodzenie kapitałów z rynku obligacji.
GPW rozpoczęła piątkową sesję niewielkim spadkiem indeksów, który szybko zamienił się w niewielki wzrost. Widać było, że byki niechętnie pozwoliłyby na zejście poniżej 2.700 pkt., a niedźwiedzie nie były przekonane, czy mają podstawy, żeby indeks spychać. Korekcyjne nastroje na giełdach europejskich nie pozwalały jednak na odbicie. WIG20 wrócił do poziomu z czwartku i tam rynek zamarł.
Wydawało się, że po południu, kiedy nastroje w Europie zdecydowanie się poprawiły, nasze byki poprowadzą indeksy na północ, ale niewiele z tego wyszło. Owszem drożały spółki surowcowe, ale balastem był Pekao i BRE. W samej końcówce sesji, kiedy na świecie zagościła mini-euforia z powodu odejścia prezydenta Mubaraka, WIG20 ruszył na północ i odrobił połowę czwartkowego spadku. Trend boczny ma się bardzo dobrze.