Poniedziałkowe pogłoski o tym, że dzisiejszy odczyt inflacji w Chinach może być niższy od oficjalnie oczekiwanego (5,3%-5,4%) i wynieść w ujęciu rocznym 4,9%, będące wczoraj jednym z czynników wspierających globalny rynek akcji, sprawdziły się w 100%.



Dziś Narodowe Biuro Statystyczne Państwa Środka podało, że w pierwszym miesiącu tego roku wzrost cen konsumpcyjnych wyniósł dokładnie 4,9% r/r wobec 4,6% w grudniu. Dane te, choć zmniejszające nieco presję na szybkie dalsze zacieśnienie polityki monetarnej w tym kraju, nie przełożyły się jednak na pozytywne zachowanie się cen akcji na chińskim parkiecie. Indeks Shanghai Composite wzrósł we wtorek jedynie o 0,02%, jako że inwestorzy już wczoraj zdyskontowali te doniesienia, a na fali ich działań w poniedziałek wskaźnik ten podskoczył, aż o 2,54%.

Rozczarowały za to nieco przedstawione dziś rano dane o PKB Niemiec i Francji za IV kwartał. Wzrost gospodarczy naszych zachodnich sąsiadów wyniósł k/k +0,4% i r/r 4,0%, choć spodziewano się, że będzie to odpowiednio: +0,5% oraz +4,1%. W przypadku Francji było to odpowiednio: 0,3% i 1,5% wobec prognoz na poziomie: +0,6% i +1,7%. Należy zatem oczekiwać, że także dane o wzroście gospodarczym całej strefy euro, które zostaną opublikowane dziś o godz. 11:00 także mogą się okazać gorsze od średniej prognoz (+0,4% k/k, +2,1% r/r).

Reklama

Oprócz danych o PKB na wtorkowe przedpołudnie zaplanowano także inne ważne publikacje makro z Europy dotyczące m.in. styczniowej inflacji w Wielkiej Brytanii, bilansu handlowego Eurolandu za grudzień oraz indeksu ZEW dla Niemiec za luty. Z kolei po południu napłyną dane z USA, dotyczące: aktywności sektora przemysłowego w stanie Nowy Jork za luty oraz sprzedaży detalicznej za styczeń. We wtorek przedstawione zostaną też dane z Polski, dotyczące styczniowej inflacji, która według prognoz agencji ISB wyniosła r/r 3,3% wobec 3,1% w grudniu.

Otwarcie dzisiejszego handlu na europejskim rynku akcji nastąpiło na 0,40% minusie – o tyle bowiem spadł indeks STOXX Europe 600. W gorszych nastrojach handel rozpoczęła także GPW, bo WIG na dzień dobry stracił 0,23%, a indeks WIG20 obsunął się o 0,34% (2707,06 pkt).

Korekta spadkowa po obu stronach oceanu jest coraz bardziej oczekiwana, a to może zaszkodzić także wskaźnikom w Warszawie. Co prawda wczoraj indeksy w USA (S&P500) i w Europie (STOXX Europe 600) ustanowiły swoje najwyższe poziomy od 2008 r., ale nastąpiło to przy bardzo niskich obrotach – w Stanach Zjednoczonych najniższych w tym roku. Dodatkowo należy dodać, że w poniedziałek indeksowi S&P500 zabrakło jedynie 0,62 pkt do tego, aby znaleźć się dokładnie 100% powyżej dołka z marca 2009 r., czyli dotrzeć do poziomu 1333,58 pkt. Różnica niecałego 1 pkt jest na tyle nieduża, że można uznać, że 100% wzrost od dna bessy już wykonaliśmy, a to może skłaniać inwestorów do realizacji zysków. Tym bardziej, że na rynkach w USA i Europie jest już obecnie dość drogo – wskaźnik C/Z na poziomie około 16, najwyższy od kilku miesięcy.

W poniedziałek ceny akcji wzrosły globalnie o 0,42%, co nastąpiło przy 0,29% zwyżce na parkietach gospodarek rozwiniętych oraz 1,32% ruchu w górę na giełdach gospodarek wschodzących. W Europie indeks STOXX Europe 600 zyskał na wartości 0,39%, a w Stanach Zjednoczonych indeks S&P500 poszedł w górę o 0,24%. Zakupom sprzyjały doniesienia z Azji (chiński bilans handlowy za styczeń, pogłoski o inflacji w tym kraju za ten sam miesiąc, a także PKB Japonii za IV kw.) oraz oczywiście nadal działał też pozytywny piątkowy czynnik w postaci rezygnacji ze stanowiska prezydenta Egiptu.

Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność.