Bardzo dziwnie zachował się rynek obligacji. Ich cena gwałtownie wzrosła (rentowność spadła). Nie był to przejaw ucieczki z bezpiecznej przystani, a jedynie reakcja na bardzo udaną aukcję obligacji 10-letnich. Gracze całkowicie zlekceważyli informację mówiącą o tym, że Total Return Fund z PIMCO (największa na świecie firma handlująca obligacjami) nie ma już obligacji amerykańskich. Bill Gross, szef PIMCO, ma niezwykłego nosa do tego rynku i od dłuższego czasu powtarza, że obligacje USA są przewartościowane. Rynek przypomni to sobie zapewne za parę dni.

Rynkowi akcji szkodził (tak jak w poniedziałek) sektor półprzewodników. Po wtorkowej sesji Texas Instruments opublikował prognozy gorsze od oczekiwań, a to pociągnęło w dół cały sektor. Jego indeks tracił ponad 2,5 procent. Ceny akcji wtorkowego lidera, sektora finansowego, stabilizowały się. Dlatego też spadał indeks NASDAQ, a S&P 500, co pewien czas usiłował od dołu atakować poziom wtorkowego zamknięcia. Nie udało się go pokonać, ale niedźwiedzie były za słabe, żeby indeks zepchnąć w dół. Sesja ma wymowę neutralną. Krótkoterminowy trend boczny trwa. Czekamy na wyłamanie, które pokaże kierunek na dłużej.

GPW bardzo nudnej sesji środowej nie rozpoczęła wzrostem indeksów. Mogło to nieco dziwić, bo po bardzo dobrej sesji w USA początek jest zazwyczaj dobry. Okazało się jednak, że nieznaczny pesymizm promieniujący z innych giełd europejskich obóz byków u nas skutecznie wyhamował. WIG20 tracił, ale umiarkowanie. Po godzinie handlu, kiedy indeksy na innych giełdach przeszły na plusy, nasz rynek powielił ten ruch.

Po porannym wyskoku WIG20 oscylował wokół poziomu z wtorku, a po południu zaczął powielać zachowanie rynków europejskich. Tam indeksy rosły, co i naszej giełdzie pomagało, ale pomagało nieznacznie. Okazało się, że słusznie, bo zmienność na innych rynkach była bardzo duża, a po pobudce w USA indeksy znowu zbliżały się do poziomów z wtorku. U nas gracze zachowali olimpijski spokój. Wydawało się, że sesja zakończy się neutralnie, ale kolejny cudo-fixing obniżył WIG20 o kilkanaście punktów przez co sesję zakończyliśmy spadkiem o 0,52 proc.

Reklama

WIG20 oddalił się od obszaru oporu, ale nie tak mocno, żeby można było już mówić o początku ruchu do dolnego ograniczenia. Wszystkie oczy wpatrzone są teraz nie tylko w ropę, ale i w rynek amerykański. Tam rollercoaster buduje coś na kształt flagi, a z pewnością krótkoterminowy trend boczny. Wyłamania z takiej flagi najczęściej są dołem, co bardzo forowałoby obóz niedźwiedzi.