Indeks Nikkei 225 spadł na zamknięciu o 0,85 proc. i wyniósł 9.889,72 pkt. Spadły również indeksy w Szanghaju i Hong Kongu. Shanghai Composite obniżył się o 0,7 proc. (2796,98 pkt).

„Nikkei spadł wprawdzie o 0,8 proc. (najniższe zamkniecie od 1 lipca), ale to tylko nadrabianie wczorajszej absencji (w Japonii świętowano Dzień Morza). Poza tym indeks wciąż znajduje się w stabilnym trendzie bocznym”, komentuje Emil Szweda z Noble Securities.

Szweda uważa, że panika na giełdach, których indeksy ostatnio odnotowują ciągłe spadki, prawdopodobnie uspokaja się. „W pewnym sensie widać to już po giełdach azjatyckich” - mówi. „Już Kospi i All Ordinaries traciły symboliczne 0,01 proc., w Szanghaju i Hong Kongu przewaga podaży była wyraźniejsza (odpowiednio 0,6 i 0,8 proc.). Spadały głównie akcje eksporterów, bo firmy operujące na krajowym rynku mają powody do zadowolenia - wpływy z podatków wzrosły w I półroczu w Chinach o prawie 30 proc., co ułatwi rozwiązanie problemów finansowych lokalnych jednostek administracji i świadczy o rosnącej aktywności ekonomicznej rynku wewnętrznego”.

Podobnie uważa Roman Przasnyski z Open Finance, który mówi, że giełdy azjatyckie nie przejęły się zbyt mocno tym co działo się w Europie i USA. Nikkei, wskaźniki w Szanghaju i Hong Kongu na godzinę przed końcem handlu zniżkowały po 0,5-0,7 proc., ale nie brakowało też parkietów, na których indeksy szły lekko w górę. Rosnące rano po 0,1-0,2 proc. kontrakty na amerykańskie indeksy dają nadzieje na osłabienie impetu spadkowej fali. Na radykalną zmianę nastrojów nie ma co jednak liczyć”.

Reklama