"Złudzeniem jest wiara, że szczegółami polityki gospodarczej strefy euro można zarządzać poprzez odbywające się dwa razy do roku spotkania szefów rządów" - ocenił Barroso w opublikowanej w piątek rozmowie.
>>> Polecamy: Z europejskiego na nasze - sprawdź, co oznacza brukselski "bełkot"
Odniósł się w ten sposób do propozycji kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ago dotyczącej utworzenia "faktycznego rządu gospodarczego" w strefie euro. Taki rząd składałby się z szefów państw i rządów 17 krajów eurolandu. Obradowałby dwa razy do roku, lub częściej, gdyby było to potrzebne.
>>> Czytaj tez: Biurokraci z Brukseli chwieją rynkami. Strefa euro może się rozpaść
Barroso skrytykował też państwa UE. "Niektórzy członkowie UE dotychczas raczej niechlujnie traktowali swoją odpowiedzialność. Niektórzy manipulowali danymi, by wejść do strefy euro" - powiedział.
"Pozostawienie kwestii reguł stabilnej strefy euro wyłącznie krajom członkowskim - to nigdy nie będzie funkcjonować. Rządy zawsze próbują negocjować. Z prostego technicznego szczegółu robi się szczegół polityczny. Nie bez powodu mamy niezależne europejskie instytucje, jak Komisja, Trybunał Sprawiedliwości, Trybunał Obrachunkowy. To same rządy zaproponowały ich powołanie" - podkreślił.
Szef KE zapewnił, że nie chodzi mu o "więcej władzy dla samej władzy". "Jestem przekonany, że Europa może funkcjonować tylko z instytucjami, a nie przeciwko nim. W przeciwnym razie narażamy na niebezpieczeństwo nie tylko euro, ale całą UE" - powiedział.
Barroso poinformował, że w najbliższych tygodniach KE przedstawi propozycje dotyczące wzmocnienia koordynacji polityki gospodarczej nie tylko dla 17 krajów strefy euro, ale całej UE. "Kraje strefy euro muszą zacieśnić współpracę i poprawić koordynację. Ale to nie może się dziać niezależnie od jednolitego rynku. Poprzez wspólny rynek kraje bez euro są połączone z państwami strefy euro" - powiedział szef KE, ostrzegając przed pogłębianiem podziałów w UE.