Mimo długiej listy makroekonomicznych publikacji inwestorzy w środę koncentrowali uwagę na najświeższych depeszach agencyjnych i wypowiedziach decydentów w sprawie możliwych rozwiązań kryzysu w strefie euro. Dla inwestorów z krajowego rynku bez wątpienia kluczowa była konferencja po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, na której przewodniczący NBP powtórzył, że wartość złotego na skutek zewnętrznych czynników odbiega znacząco do fundamentów oraz że możliwe są dalsze interwencje NBP na rynku walutowym, chociaż nie ma ustalonego konkretnego celu w postaci kursu złotego. Euro, które dwa dni temu kosztowało ok. 4,44 PLN potaniało do 4,37 PLN, dolara można było kupić za mniej niż 3,30 PLN, a za franka płacono 3,57 PLN. Za granicą euro w ciągu kilkunastu godzin umocniło się do dolara o ponad 2 centy (do 1,337 USD).

Obniżka ratingu dla Włoch przez agencję Moody’s nie wstrząsnęła inwestorami, gdyż znajdowały się one od kilku miesięcy na liście kandydatów do degradacji. Punktem zwrotnym w obecnym kryzysie w strefie euro może okazać się interwencja rządów w celu ratowania belgijsko-francuskiej grupy finansowej Dexia. Najbliższe godziny pokażą, jak bardzo zdeterminowani do uspokojenia sytuacji są politycy, bo rynki finansowe przestały już zadowalać się półśrodkami. Ze względu na wielkość grupy Dexia i jej powiązania z największymi europejskimi bankami konieczna jest błyskawiczna terapia wstrząsowa i zerwanie z półśrodkami i zamiataniem problemów pod dywan.
Na wyższym poziomie, otwartymi pytaniami na najbliższe tygodnie pozostają dwie kwestie: wpływ zwiększenia rozmiaru EMSF na ratingi Niemiec i Francji oraz dostępność finansowania dla Hiszpanii i Włoch. Do tego ostatniego tematu odniósł się w środę przedstawiciel Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który stwierdził, że w razie konieczności MFW będzie skupował obligacje tych państw nie tylko na rynku wtórnym, jak już czyni to EBC, ale także na rynku pierwotnym.
Na rynku akcji rosnące o ponad 3 proc. ceny akcji KGHM, PKO BP i Banku Pekao SA pomogły głównym indeksom GPW oddalić się od lokalnych dołków. Za oceanem po godz. 17 indeks S&P500 zyskiwał na wartości zaledwie 0,5 proc., ale za to niemiecki DAX i francuski CAC40 kończyły sesję ponad blisko pięcioprocentowymi zwyżkami.