Poniedziałek na nowojorskiej giełdzie przyniósł kolejną zwyżkę indeksów. Trwa ona od 4 października, a więc historia tej fali wzrostów liczy sobie już 15 sesji. W jej wyniku S&P500 zyskał 14 proc. Zarówno czas jej trwania, jak i zakres, każą się zastanowić nad kondycją rynku. Być może bowiem mamy właśnie do czynienia z czymś więcej, niż tylko odreagowaniem wcześniejszych spadków. Korekta tej dwutygodniowej zwyżki przybrała postać kilkudniowej konsolidacji na wysokim poziomie, a ostatnie dwie sesje przyniosły wyraźne wybicie z niej górą. Teraz poważniejsze opory leżą w przypadku S&P500 około 100 punktów wyżej. Jeśli więc szczyt przywódców państw europejskich zdoła wykrzesać z siebie jakieś sensowne rozwiązania, a wyniki finansowe amerykańskich spółek oraz dane makroekonomiczne z tamtejszej gospodarki będą przynajmniej tak uspakajające, jak do tej pory, nie będzie powodów, by tych oporów nie przetestować. A to oznaczałoby zniwelowanie lwiej części niemal 20 proc. fali spadkowej, rozpoczętej w maju.

Na tym tle nasz rynek znajduje się w znacznie gorszej sytuacji. WIG20 także wyszedł górą z kilkudniowej konsolidacji. Jej przebieg był jednak dość nerwowy i niewiele brakowało, by zakończyła się ona większym spadkiem. Drogę do odrobienia większości strat poniesionych od końca lipca zagradza jeszcze szczyt z końca sierpnia, znajdujący się na wysokości 2450 punktów. To jedynie 80 punktów, a więc niewiele, ale jego pokonanie wcale nie musi być łatwe. Euforia po ewentualnym dobrym przyjęciu wyników szczytu państw europejskich mogłaby wystarczyć.

Na razie musimy się martwić tym, co mamy dziś, a dziś mamy poranne spadki kontraktów na indeksy zarówno na Wall Street, jak i na głównych giełdach europejskich. Te za oceanem tracą po 0,3-0,4 proc., te w Europie po 0,4-0,6 proc. A to nienajlepsza zaliczka na pierwszą część handlu. Także na giełdach azjatyckich sytuacja nie jest jednoznaczna. W Szanghaju indeksy na godzinę przed końcem sesji zwyżkowały po blisko 2 proc. To zapewne ciąg dalszy reakcji na poniedziałkowy zaskakująco dobry odczyt wskaźnika aktywności w tamtejszym przemyśle, sugerujący, że niebezpieczeństwo poważniejszego schłodzenia koniunktury jest tam niewielkie. Wzrosty na Tajwanie i w Hong Kongu sięgały już jednak zaledwie po kilka dziesiątych procent, a Nikkei szedł w dół o 1 proc. Niewielkie spadki zanotowano też na kilku innych parkietach.

Dziś możemy więc mieć do czynienia z powrotem nerwowości przed szczytem unijnych przywódców, niewielką korektą ostatnich wzrostów oraz oczekiwaniem na dane zza oceanu. Opublikowane zostaną indeksy cen nieruchomości oraz wskaźnik nastrojów konsumentów. Poznamy także wyniki finansowe znaczących amerykańskich spółek, między innymi 3M, DuPont, Xerox i Amazon.

Reklama