Było to widoczne zarówno w minimalnych obrotach, jak i zmianach cen akcji i wartości indeksów. Ok. godz. 16 WIG20 dryfował w okolicy 2230 pkt., czyli kilkanaście punktów poniżej piątkowego zamknięcia, a wartość akcji, które zmieniły właścicieli podczas poniedziałkowej sesji z ledwością przekroczyła 300 mln PLN. Kurs złotego również pozostawał w pobliżu notowań z ubiegłego tygodnia - najbardziej zdecydowanie osłabił się względem dolara o ok. 0,3 proc. do 3,15 PLN, co świadczy o spokoju na innych rynkach. Na zagranicznych parkietach również nie można było mówić o przełomowych zmianach, chociaż biorąc pod uwagę wagę danych makroekonomicznych, które poznamy w najbliższych dniach, można przypuszczać, że druga część tygodnia będzie zdecydowanie bardziej dynamiczna.

W poniedziałek po południu spośród zagranicznych giełdowych indeksów negatywnie wyróżniały się hiszpański IBEX35 i francuski CAC40, która traciły na wartości ponad 1 proc. Akcjonariusze francuskich banków z niepokojem odbierają wyniki sondaży przed drugą turą wyborów prezydenckich, w których niezmiennie od wielu miesięcy prowadzi Francois Hollande. Wśród jego postulatów znalazły się m.in. propozycje wprowadzenia podatku Tobina oraz rozdzielenie banków detalicznych i inwestycyjnych, co wymusiłoby zmianę modeli biznesowych największych francuskich instytucji finansowych. W czwartek i piątek wyniki kwartalne zaprezentują Societe Generale i BNP Paribas. To bardzo istotne publikacje dla całego europejskiego systemu bankowego, ponieważ dostarczą one agencjom ratingowym ostatnich argumentów przed zapowiedzianą rewizją ratingów kilkudziesięciu banków.
W poniedziałek inwestorzy dowiedzieli się, że agencja Moody's na początku maja zacznie prezentować wyniki kilkumiesięcznej pracy począwszy od zaktualizowanych ratingów dla banków włoskich i hiszpańskich, natomiast Standard&Poor’s, w konsekwencji ubiegłotygodniowej degradacji Hiszpanii, obniżyła oceny zdolności kredytowej kilku hiszpańskim bankom. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na trzy fakty. Po pierwsze, z najnowszych danych zaprezentowanych w poniedziałek przez EBC wynikało, że zarówno banki włoskie, jak i hiszpańskie w marcu zwiększały wartość zakupów obligacji skarbowych emitowanych przez ich rządy - włoskie nabywając papiery za ponad 23 mld EUR ustanowiły rekord wszech czasów. Oznacza to, że rządy wobec niezadowalającego popytu z zagranicy są coraz bardziej uzależnione od lokalnych banków. Po drugie, PKB Hiszpanii w I kw. 2012 r. odnotował spadek w ujęciu kwartalny i rocznym, więc spokojnie można założyć, że potrzeby pożyczkowe pogrążonej w recesji gospodarki w najbliższych miesiącach będą raczej rosły niż spadały. Po trzecie, dwa największe banki z Hiszpanii zasygnalizowały, że ich współczynniki zarządzania ryzykiem nie pozwalają na kontynuowanie zakupów obligacji skarbowych, czyli główni dawcy kapitału właśnie powieli: "Basta!".

Za oceanem ekonomistów mocno rozczarował odczyt indeksu Chicago PMI, który spadł z 62,2 do 56,2 pkt. Nieco wolniej od prognoz rosły również wydatki gospodarstw domowych (0,3 proc. m/m, oczekiwano 0,5 proc. m/m). Jednak po reakcji inwestorów i finansowych mediów na piątkowych słaby odczyt PKB Stanów Zjednoczonych można powiedzieć, że jesteśmy na etapie "im gorzej, tym lepiej", ponieważ każda oznaka hamowania gospodarki USA rozbudza wyobraźnię inwestorów o programie QE3.