Idzie ten kryzys czy nie idzie? Na to pytanie można odpowiedzieć na dwa sposoby. Wdać się w poważną ekonomiczną analizę takich wskaźników, jak produkcja przemysłowa czy optymizm inwestorów. Albo poradzić pytającemu, by rozejrzał się dookoła. Nie, to nie żart. Z uważnej obserwacji otaczającej nas rzeczywistości można niejedno wywnioskować.

Pewnie chodzą państwo czasem do restauracji. Następnym razem proszę przypatrzeć się kelnerkom (i kelnerom), po czym ocenić ich urodę. Ćwiczenie powtórzyć kilka razy. Jeśli wyjdzie wam, że obsługa ma coraz więcej seksapilu, jesteśmy ugotowani. Zgodnie z teorią racjonalnej alokacji zasobów, gdy z gospodarką jest wszystko w porządku, to ładne buzie (i ciała) są wysysane ze słabiej płatnej gastronomii przez bardziej intratny rynek eventów czy reklamy. I odwrotnie. Skoro obsługują nas w restauracjach, gospodarka już jest w fazie kurczenia.

Efekt szminki

Albo szminka. Wzrost sprzedaży tego produktu też nie zapowiada niczego dobrego. Kilka lat temu szef Estee Lauder, renomowanego producenta kosmetyków, przedstawił analizę, z której wynikało, że ilekroć obroty branży były większe, tym głębiej w recesję osuwała się cała gospodarka. Prawdopodobne wyjaśnieniem tego fenomenu jest zjawisko substytucji. Szminka to dla kobiet ważny, ale nie jedyny element wizerunku. Gdy uderza kryzys, panie muszą ograniczyć budżety przeznaczone na ten cel. Wykreślają więc kosmetyki droższe, rekompensując ich brak relatywnie tanią, choć widoczną szminką.

Reklama

Klątwa drapacza chmur

Za dobry tester koniunktury zawsze uchodziło budownictwo. Jeśli żurawie pracują na pełnych obrotach, to pewnie biznes się kręci, bo pracę mają i pracownicy fizyczni, i białe kołnierzyki z biur architektonicznych czy deweloperskich. Racja, ale tylko do pewnego stopnia. Kilka lat temu bank Barclays przedstawił analizę, z której wynikała niepokojąca zbieżność. Przypomnijmy sobie drapacze chmur bijące w ostatnich dekadach rekordy wysokości. Teraz nałóżmy na to mapę największych gospodarczych krachów ostatniego wieku. I jaki jest wynik? Obie siatki niemal się pokrywają.

Weźmy choćby kryzys lat 30. w USA. Amerykańska gospodarka łamie się z trzaskiem, a jednocześnie do użytku oddawane są kolejne wysokościowce na czele z wieżowcem Chryslera (319 m) oraz Empire State Building (381 m). Podobnie było, kiedy w 1998 r. w malezyjskim Kuala Lumpur oddawano wysokie na 452 metry wieże Petronas, a w całym regionie szalał kryzys, który skończył sny o gospodarczej potędze azjatyckich tygrysów. Ostatnią ofiarą klątwy wysokościowców był Dubaj, gdzie w początkach 2010 r. otwarcie Burj Khalifa (830 m) zbiegło się z krachem, po którym emirat otarł się o bankructwo. Ekonomistów to zjawisko nie dziwi. Wznoszenie megakonstrukcji rzadko jest bowiem dowodem gospodarczej witalności. Oznacza raczej, że budujący musi za pomocą niecodziennego projektu przykuć uwagę i przekonać do siebie inwestorów. Budują? Dobrze. Ale jak budują za wysoko, to ratuj się, kto może.

Indeks popcornu

A może byli Państwo ostatnio w kinie? Jeśli mieliście problemy z dostaniem się na wybrany seans, to też prawdopodobnie z gospodarką nie jest najlepiej. Indeks popcornu to dla ekonomistów jeszcze jeden z przewrotnych wskaźników. Zawsze w kryzysie konsumpcja dóbr, które tak jak kino pomagają oderwać się od coraz bardziej szarej codzienności, rośnie. Tak było i w latach 30., i podczas kryzysu 2008 r.

Krawat prawdę Ci powie

Podobnie jest ze sprzedażą krawatów. Gdy o pracę coraz trudniej, rośnie liczba rozmów kwalifikacyjnych. Każdy kandydat chce dowieść swojego profesjonalizmu przed przyszłym pracodawcą, a „zwis męski” jest nieodzownym atrybutem biurowego stylu.

Dziwnych ekonomicznych wskaźników jest co niemiara. Są eksperci, którzy twierdzą, że nadejście kryzysu zwiastuje większa liczba osób pogryzionych przez insekty (to efekt niższych wydatków na higienę). Inni patrzą w chiński kalendarz, czekając z inwestycjami na Rok Smoka (w Roku Smoka ludzie chętniej świętują, a więc i wydają sporo pieniędzy). Każdy może więc wybrać coś dla siebie. Żeby nie było potem, że nie ostrzegaliśmy przed kryzysem (lub ewentualnie jego brakiem).

ikona lupy />
ShutterStock