Prezydent tego kraju, pani Park Geun-Hie oświadczyła, że każda prowokacja Pyongyangu spotka się z ostrą militarną odpowiedzią "bez względu na polityczne konsekwencje". Deklaracja tej treści padła podczas jej spotkania z ministrem obrony narodowej i sztabem generalnym.

To odpowiedź na piątkowe zerwanie zawieszenia broni przez władze Korei Północnej. Cztery dni temu oficjalna północnokoreańska agencja informacyjna opublikowała oświadczenie, że Korea Północna wchodzi w "stan wojny" z Koreą Południową. Według oświadczenia od tej pory każdy spór wewnątrzkoreański ma być rozstrzygany zgodnie z prawem wojennym.
Wczoraj Stany Zjednoczone wysłały do Korei Południowej myśliwce, po tym jak Północ zadeklarowała rozszerzenie swojego arsenału jądrowego.

Tymczasem Korea Północna ogłosiła, że mianowała nowego premiera, Pak Pong-ju, który piastował wsześniej to stanowisko, ale w 2007 roku został z niego zwolniony.
W ostatnich dniach Korea Północna wielokrotnie ostrzegała USA i swojego południowego sąsiada o możliwości przeprowadzenia ataku na ich terytoria. Północ czuje się sprowokowana zarówno przez sankcje nałożone przez ONZ po jego próbach jądrowych w lutym, jak i wspólnymi amerykańsko-południowo-koreańskimi manewrami wojskowymi.

Minister spraw zagranicznych Korei Południowej pan Yun Byung-se zamierza spotkać się w tym tygodniu w Waszyngtonie z sekretarzem stanu USA Johnem Kerrym, aby przedyskutować sytuację na Półwyspie Koreańskim. Dziś oficjalnie poinformowano, że amerykańskie samoloty F-22 wyleciały z Japonii w kierunku bazy lotniczej Osan w ramach toczących się wspólnych ćwiczeń wojskowych.

Reklama

"Korea Północna nie osiągnie nic groźbami lub prowokacjami, które tylko dodatkowo izolować będą ten kraj i niwelować międzynarodowe wysiłki na rzecz zapewnienia pokoju i stabilności w Azji Północno-Wschodniej" - poinformowało dowództwo sił amerykańskich stacjonujących w Korei Południowej w oświadczeniu, przekazanym przez agencję Reutera.
Kilka dni temu, w ramach demonstracji siły, dwa amerykańskie bombowce B-2, zdolne do przenoszenia ładunków jądrowych, przeleciały nad Koreą Południową. W komunikacie poinformowano, że jest to pokaz zdolności Stanów Zjednoczonych do prowadzenia misji dalekiego zasięgu.

Tymczasem Korea Północna grozi rozbudową swojego arsenału jądrowego. Tamtejsza państwowa agencja informacyjna podała, że decyzję taką podjęto na wczorajszym posiedzeniu Komitetu Centralnego. "Tylko wtedy, gdy szybko powstanie ochronna tarcza jądrowa, możliwe będzie pokonanie ambicji amerykańskich imperlialistów, by zapanować nad Półwyspem Koreańskim" - podała agencja, cytując źródła rządowe.

Pod koniec tygodnia przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un postawił siły zbrojne swojego kraju w stan najwyższej gotowości. Wojsko ma czekać jedynie na rozkaz. Celem ataków rakietami średniego i dalekiego zasięgu miałyby być między innymi bazy wojskowe na kontynencie amerykańskim, a także Hawajach i wyspie Guam oraz w Korei Południowej.