W oświadczeniu odczytanym na antenie państwowej telewizji w Damaszku napisano, że amerykańscy przywódcy nie kierują się dobrem Syryjczyków, ale wspierają interesy Izraela.

>>> Czytaj także: Kerry: Są dowody na użycie broni chemicznej przez al-Asada

Jak informuje z Bejrutu specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, wzorem wielu ostatnich miesięcy syryjskie władze nie odnoszą się bezpośrednio do oskarżeń Zachodu. Zamiast tego, syryjska państwowa telewizja publikuje bezimienne oświadczenie, które jest tak naprawdę głosem władz w Damaszku. Napisano w nim, że rzekome dowody na użycie przez reżim Baszara al-Asada broni chemicznej i wezwania do ataku, to działanie na rzecz Izraela. Syryjskie władze twierdzą, że Amerykanom wcale nie chodzi o ochronę ludności cywilnej, a postępowanie Waszyngtonu jest cyniczne.

Głos w tej sprawie zabrał też najstarszy syn syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada. 11-letni Hafez Baszar napisał na Facebooku, że zaprasza Amerykanów do interwencji w Syrii. "Wtedy zostaną pokonani tak, jak Hezbollah pokonał Izrael" - napisał nastolatek. Nie wiadomo, czy to on sam dokonał wpisu na Facebooku.

Reklama

Tymczasem aktywiści z Lokalnych Komitetów Koordynacyjnych poinformowali o kolejnym domniemanym ataku z użyciem broni chemicznej w Syrii. Miało do niego dojść 26 sierpnia, czyli pięć dni po ataku na przedmieściach Damaszku. Na portalu YouTube aktywiści zamieścili film wideo i rozmowę z syryjską kobietą, która przeżyła atak. Broń chemiczna miała zabić 7 osób.