Aby stać się właścicielem nieruchomości w jednym z nich trzeba być przygotowanym na wydatek kilkukrotnie większy od kosztu zakupu własnego M w polskich górach. W Szwajcarii czy Austrii cena metra na poziomie kilkunastu tysięcy euro to standard – wynika z analizy Lion’s Banku.

Tegoroczna zima nie rozpieszcza narciarzy. Nawet dziś - gdyby nie armatki śnieżne - trudno byłoby zaznać uroków białego szaleństwa na wielu rodzimych trasach. Wszystko dlatego, że do połowy stycznia w wielu miejscowościach górskich temperatury w ciągu dnia były dodatnie, co w połączeniu z okazjonalnymi opadami deszczu powodowało, że pokrywa śnieżna znikała niemal w oczach.

>>> Czytaj też: Zagraniczni inwestorzy znów zainteresowani polskim rynkiem nieruchomości

Coraz więcej osób wybiera zagranicę

Reklama

Nie dziwi więc, że coraz więcej polskich narciarzy decyduje się na spędzenie ferii poza granicami kraju. Tę tendencję potwierdzają dane Polskiego Związku Organizatorów Turystyki, z których wynika, że w tym sezonie zimowym sprzedaż zorganizowanych wyjazdów zagranicznych wzrosła o prawie 23% (r/r). Przewagą zagranicznych kurortów jest często znacznie lepiej niż w Polsce rozwinięta infrastruktura i często mniej kapryśna aura. Lion’s Bank sprawdził, z jakimi kosztami musiałby się liczyć inwestor lub miłośnik szusowania, aby kupić sobie nieruchomość z wyższej półki w jednym z 10 znanych zagranicznych kurortów narciarskich.

Podobne warunki, ale lepsza infrastruktura

I tak relatywnie przystępne cenowo są nieruchomości u naszych południowych sąsiadów. Na południe od miejscowości Liptovsky Mikulas w Niżnych Tatrach (Słowacja) na nabywcę czeka na przykład lokal o powierzchni 41,5 m kw. Usytuowany na trzecim piętrze apartamentowca jest w pełni wyposażony i gotowy do zamieszkania. Do lokalu przynależy balkon i miejsce postojowe, a ponadto właściciel może korzystać z takich udogodnień jak restauracja, bar, SPA czy sauna. Cena ofertowa to 70 tys. euro.

Alternatywnie w tej samej miejscowości za 180 tys. euro można kupić większy, bo czteroosobowy apartament. Co ciekawe, na portalu booking.com dowiedzieć się można, że podobne apartamenty cieszą się dużą popularnością wśród turystów. W najbliższym czasie ostatni podobny apartament wynająć można już tylko w drugi weekend lutego. Za nocleg dla maksymalnie czterech osób trzeba zapłacić 100 euro za dobę. Przy obłożeniu nieruchomości na poziomie 50%, taki czynsz mógłby wygenerować roczny przychód z wynajmu na poziomie ponad 10% wartości nieruchomości, a jeśli pokój byłby wynajęty średnio przez 3 z 4 dni (obłożenie 75%) roczny przychód z wynajmu byłby na poziomie 15,2% wartości nieruchomości. Byłaby więc to bardzo ciekawa inwestycja nawet jeśli po odliczeniu kosztów do rąk właściciela trafiłaby tylko część tej kwoty.

Niestety tak, jak i w Polsce w okolicach miejscowości Liptovsky Mikulas śnieg na niżej położonych stokach narciarskich jest przeważnie sztuczny, a żeby poszusować na naturalnym puchu trzeba udać się w wyższe partie gór. Bez wątpienia jednak przewagą zakupu nieruchomości w Niżnych Tatrach może być lepiej niż w Polsce rozwinięta infrastruktura narciarska.

Im dalej, tym drożej

Dalej na Południe, a więc w Austrii poziom cen jest już znacznie wyższy. I tak na przykład w Zell am See za 323 tys. euro na nabywcę czeka 75-metrowy w pełni wykończony lokal z tarasem w nowym budynku o podwyższonym standardzie. Znajdują się w nim recepcja, SPA, restauracja, podziemny parking. a same apartamenty są w pełni wykończone i wyposażone. Budynek po ukończeniu ma być zarządzany jak hotel, dzięki czemu nabywcy będą mogli liczyć na przychody z wynajmu nieruchomości w czasie gdy sami nie będą z nich korzystali.

W kurorcie tym do nabycia jest też wyceniony na 1,4 mln euro penthouse o powierzchni 245 m kw. Z okien sięgających sufitu można podziwiać widok na jezioro Zell. Do nieruchomości przynależy spory taras, prywatna sauna i miejsce postojowe w garażu podziemnym.

Warto dodać, że kurort Zell am See położony jest nad malowniczym jeziorem (któremu zawdzięcza swą nazwę) oraz szczyci się 138 kilometrami tras zjazdowych i 50 wyciągami na lodowcu, który pozwala cieszyć się urokami narciarstwa także latem.

Więcej można wydać w najpopularniejszym austriackim kurorcie narciarskim Kitzbuhel (Austria, Tyrol). Tam penthouse z trzema sypialniami jest wyceniony na bez mała 3 mln euro. Na powierzchni 146 m kw. (faktycznie większej, ponieważ apartament posiada skosy) znajdują się trzy sypialnie, tyleż samo łazienek, wykończona ze smakiem kuchnia, sala kominkowa, strych. Do lokalu przynależą ponadto dwa miejsca postojowe w garażu i winda.

>>> Czytaj też: Mieszkania w Estonii drożeją w gigantycznym tempie. Pęcznieje nowa bańka?

Szwajcaria nie na każdą kieszeń

Z wysokimi kosztami zakupu trzeba się też liczyć w Szwajcarii. Na przykład w Sankt Moritz – jednym z najstarszych ośrodków narciarskich na świecie - za 2,8 mln euro deweloper chce sprzedać czteropokojowy apartament o powierzchni 180 m kw. ze sporym przeszklonym salonem, tarasem i widokiem na pobliskie szczyty.

Na Zachodzie nawet kilka razy drożej niż w Polsce

Szusować na alpejskich stokach można też we Włoszech i Francji. Przeważnie notowany tam poziom cen odbiega nawet kilkukrotnie od tego notowanego w polskich górach. I tak na przykład w Chamonix – bazie wypadowej na Mont Blanc - do nabycia jest nowy apartament z czterema sypialniami za 1,95 mln euro. Cała nieruchomość ma 160 m kw. powierzchni, a przynależny taras kolejne 30 m kw. Nieruchomość jest wykończona i znajduje się niedaleko centrum tego znanego kurortu.

Warta uwagi jest też na przykład włoska miejscowość Cortina d’Ampezzo położona w samym sercu Dolomitów. Tutejsze trasy i wyciągi narciarskie przed laty skusiły nawet organizatorów zimowych igrzysk olimpijskich do urządzenia tam tej imprezy, a ostatnio rozgrywają się tu zawody Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim. Do kupienia jest tu dwupoziomowy dom o powierzchni 110 m kw., w którym znajdują się 3 pokoje (w tym spory pokój dzienny na parterze) i do którego przynależą taras i balkon oraz miejsce postojowe w garażu podziemnym z podgrzewanym wjazdem. Cena ofertowa to 1,45 mln euro.

Nad Wisłą Taniej

Jak na tym tle wygląda rodzima oferta? Przede wszystkim przeważnie jest bardziej przystępna cenowo, niż ta z alpejskich kurortów. Plusem jest też bliskość nieruchomości, choć minusem gorzej, niż na Zachodzie, rozwinięta infrastruktura. Gdyby jednak ktoś wolał zakup nieruchomości w Polsce, to na przykład w okolicach Karpacza do nabycia są obecnie lokale o powierzchniach od 29 do 79 m kw. w cenach zaczynających się od 270 tys. zł (cena netto z wykończeniem). Sama inwestycja jest jeszcze w trakcie budowy – docelowo ma to być kompleks 31 dwukondygnacyjnych budynków. Do znajdujących się w nich apartamentów przynależą miejsca postojowe, tarasy widokowe oraz dla części także prywatne ogrody. Właściciele będą też mogli korzystać z prywatnych saun parowych oraz dostępnej dla mieszkańców strefy relaksu Wellness & SPA z basenem wewnętrznym i zewnętrznym, saunami, jacuzzi, siłownią. Ponadto w kompleksie znajdzie się restauracja, bar, kawiarnia z tarasem widokowym, sala konferencyjna, sala kinowa, sklepy, salon gier zręcznościowych, place zabaw, park linowy i wypożyczalnia rowerów.

Atutem tej inwestycji jest fakt, że lokale są zrzeszone pod szyldem hotelu, co pozwala w okresach niewykorzystanych przez właścicieli na wynajem nieruchomości turystom i czerpanie z tego tytułu przychodów. - Całą organizacją i zarządzaniem zajmuje się operator hotelu, a właściciel otrzymuje w formie przychodu rocznie aż 9% wartości nieruchomości z możliwością powiększenia rentowności do 10% - podsumowuje Marek Przybyszewski, Kierownik Działu Komercji Lion’s House.