– Do pracy przychodzi pierwszy, najczęściej już o 7.15. – zdradza nam jeden ze współpracowników prezesa. – Początkowo dziwił się nawet, że o tej porze nie ma jeszcze innych pracowników PGE – dodaje.
Reklama
Przez ostatnich 15 lat Marek Woszczyk był pracownikiem Urzędu Regulacji Energetyki. Najpierw pełnił funkcję zastępcy dyrektora Oddziału Centralnego, potem wiceprezesa i w końcu także od 2011 r. prezesa URE. Niektóre z urzędniczych przyzwyczajeń weszły mu zapewne w krew. – Nie oznacza to jednak, że wychodzi z pracy o 16. Przeciwnie, jest do wieczora – dodaje nasz rozmówca. – Ma chyba syndrom prymusa.
– W szkole lubił być pierwszy. Lubił wiedzieć – wspomina Grażyna Piotrowska-Oliwa, która spotkała się z Woszczykiem, gdy oboje studiowali w Krajowej Szkole Administracji Publicznej. Obecny prezes skończył wcześniej także nawigację w Wyższej Szkole Morskiej w Gdyni i uzyskał tytuł MBA na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie.
Zdaniem niektórych największym problemem Marka Woszczyka może być właśnie jego droga zawodowa. Dotychczas robił typowo urzędniczą karierę, a przechodząc do biznesu, wskoczył od razu na największego konia. – PGE to ogromny mechanizm, na którym zęby połamał sobie niejeden stary wyga. Tam nie ma przyjaciół, można mieć jedynie wrogów – ostrzega była prezes PGNiG.
Profesor Mariusz Swora z UJ, poprzednik Woszczyka na stanowisku prezesa URE i jego były przełożony, nie boi się jednak o nowego szefa PGE. – Był nie tylko urzędnikiem, lecz także menedżerem. Myślę, że te doświadczenia z pożytkiem wykorzysta także teraz – zapewnia. Podkreśla też to, że Woszczyk ma odpowiednie predyspozycje psychiczne do tego, żeby kierować tak dużym organizmem gospodarczym, jakim jest PGE. – Cenię go głównie za profesjonalizm i inteligencję, a także dogłębną znajomości branży – deklaruje Swora.
– To pierwszy od wielu lat prezes PGE, który zna się na sektorze i od pierwszego dnia był w stanie prowadzić dialog z pracownikami spółki czy z analitykami – mówi jeden ze współpracowników Woszczyka.
Jakim menedżerem jest nowy szef PGE? – Technokratycznym. Nie ma skłonności do podejmowania zbędnego ryzyka, nigdy nie gra w ciemno, nie idzie va banque – charakteryzuje go Grażyna Piotrowska-Oliwa. Z drugiej strony, choć znając się na mechanizmach rządzących energetyką, zawsze ma swoje zdanie, nie forsuje go na siłę, uważając, że tylko on ma rację. Słucha i szybko się uczy.
– Perfekcyjnie mówi po angielsku i francusku – wspomina Swora i podkreśla, że ten walor, w połączeniu z łatwością nawiązywania kontaktów, czym również cechuje się Woszczyk, był szczególnie cenny dla rozwijania międzynarodowych kontaktów URE. – To w znaczącym stopniu ułatwiało nasze relacje z zewnętrznym otoczeniem. Marek świetnie się tu sprawdzał – dodaje eksprezes URE.
Marek Woszczyk znany jest z zamiłowania do żeglarstwa. Jako absolwent gdańskiej WSM pływał w stopniu pierwszego oficera. – Kiedyś po morzach i oceanach, teraz hobbystycznie, ale Bałtyk mu nie wystarcza – mówi jeden ze znajomych. – Pod żagle rusza zazwyczaj jesienią i co roku minimum tydzień spędza na wodzie – potwierdza prof. Swora.