Do izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu zadzwonił w nocy amerykański sekretarz stanu John Kerry. Amerykanie nie tylko zaprotestowali przeciwko izraelskiej decyzji, ale zażądali także jej anulowania. Protesty popłynęły też z Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii, Włoch, ONZ oraz Unii Europejskiej. Decyzje Izraela o budowie nowych żydowskich osiedli na Zachodnim Brzegu zawsze wywołują sprzeciw świata, ale rzadko na taką skalę.

Izraelskie władze ogłosiły wcześniej, że chcą wybudować około tysiąca domów niedaleko Betlejem. Osiedle Gevaot ma być jednym z największych na Zachodnim Brzegu. - Ta deklaracja jest znacząca. Nie pamiętamy czegoś takiego w ciągu ostatnich dwóch dekad. Zamiast wzmacniać umiarkowanego prezydenta Abbasa w sporze z Hamasem, wbija mu się nóż w plecy - podkreśla Jariw Openheimer z izraelskiej organizacji praw człowieka “Peace Now”.

>>> Czytaj też: Izrael wybuduje ogromne osiedle niedaleko Betlejem na Zachodnim Brzegu. To tereny Palestyńczyków

Izraelskie media twierdzą, że budowa osiedla Gevaot ma być odpowiedzią na zamordowanie w czerwcu trójki izraelskich nastolatków, co doprowadziło do wojny w Gazie. Trzech chłopaków zostało porwanych właśnie w miejscu, gdzie ma stanąć nowe osiedle. Plany budowy osiedla istniały jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku, ale po ówczesnych protestach Izrael odłożył sprawę na później.

Reklama

Społeczność międzynarodowa podkreśla, że budowa przez Izrael osiedli na terenach palestyńskich jest nielegalna, ale Izrael podważa taką interpretację prawną. Ocenia się, że obecnie na Zachodnim Brzegu mieszka teraz około pół miliona żydowskich osadników.

>>> Czytaj też: Izrael wściekły na Brukselę. UE zablokowała fundusze dla osadników