Hereźniak w rozmowie opublikowanej we wtorek w "Rz" podkreślał m.in. że zapotrzebowanie na węgiel koksowy wciąż jest duże. "Tym bardziej że wkrótce skończy się wydobycie w czeskich kopalniach i zostaniemy praktycznie jedynym dużym lokalnym dostawcą tego surowca w Unii. Surowca, który ma strategiczne znaczenie dla przemysłu stalowego i dla unijnej gospodarki. Obecnie problemem jest tylko jego niska cena" - zauważył.

Na uwagę, że światowe koncerny stalowe mówią jednak o konieczności redukcji emisji CO2 i o produkcji stali bez węgla, prezes JSW odparł, że "wszystko można zrobić, tylko pytanie, za ile". Jak podkreślił, koszty produkcji stali bez węgla są za wysokie, by stało się to powszechne. Wyeliminowanie węgla koksowego to jego zdaniem "perspektywa nie kilku lat, ale dziesięcioleci".

"Jeśli chcemy utrzymać w Europie przemysł stalowy, to będziemy potrzebowali węgla i koksu. Dlatego jestem spokojny o popyt na nasze produkty. Przecież stal jest potrzebna nie tylko w przemyśle zbrojeniowym czy motoryzacyjnym, ale także do transformacji energetycznej, bez niej nie powstaną auta elektryczne ani farmy wiatrowe" - powiedział.

Reklama

Zapytany, czy takie spojrzenie mają też banki, które odcinają się od firm węglowych, Hereźniak przyznał, że "z tym bywa różnie". "Często musimy tłumaczyć, że owszem produkujemy węgiel, ale głównie dla hutnictwa, a nie energetyki. Z tego powodu myślimy o zmianie nazwy spółki, by instytucje finansowe nie identyfikowały nas z węglem. Boli mnie to, jako górnika z wykształcenia, ale wymaga tego sytuacja rynkowa" - wyjaśnił.

Dopytany, czy z nazwy spółki zniknie "węgiel", prezes JSW odpowiedział, że taki jest plan. "Myślę, że w ciągu kilku miesięcy przygotujemy projekt rebrandingu firmy, który będzie jednym z elementów zmiany wizerunku spółki. Nie chcemy zmieniać nazwy wyłącznie z powodów wizerunkowych. Jastrzębska Spółka Węglowa od kilku lat realizuje strategię, dzięki której stajemy się przede wszystkim producentem surowca dla hutnictwa i w coraz większym stopniu dostawcą surowców chemicznych, które powstają przy okazji przetwarzania węgla na koks" - powiedział.

"W ślad za zmianą nazwy pójdzie jeszcze większa zmiana oferty produktowej. Polska staje się ważnym krajem na mapie UE w produkcji baterii do aut elektrycznych, a tam potrzebny jest grafit, który jest też przecież formą węgla. W przyszłości będziemy dążyć do rezygnacji z produkcji paliwa dla energetyki. Już teraz z roku na rok zmniejszamy jego udział w miksie produktów, a docelowo będzie znikał z naszej oferty. Potrzebujemy na to około dziesięciu lat" - podkreślił Hereźniak.