Jak donosi Deutsche Welle Audi ogłosiło w poniedziałek, że zamierza zwolnić 7500 pracowników w Niemczech. Jako powód redukcji 8 proc. globalnej siły roboczej firma podała „ogromne wyzwania” związane ze spadkiem popytu na pojazdy elektryczne i rosnącą konkurencją ze strony Chin.

Niemiecki producent samochodów w swoim oświadczeniu podał też, że redukcja zatrudnienia ma zostać wdrożona do końca 2029 r. Celem tych drastycznych cięć zatrudnienia jest zwiększenie „produktywności i elastyczności”.

Nie będzie przymusowych zwolnień

Prezes zarządu Gernot Döllner powiedział, że do końca 2033 r. nie będzie przymusowych zwolnień. Obowiązujący obecnie program bezpieczeństwa pracy, który zapobiega przymusowym zwolnieniom, zostanie zatem przedłużony do końca 2033 r. Wcześniej obowiązywał do końca 2029 r.

Zamiast tego oczekuje się, że redukcje zatrudnienia przed rokiem 2029 nastąpią w formie dobrowolnych odejść i zakończenia kontraktów.

Niemiecki sektor motoryzacyjny pod presją

Redukcja zatrudnienia w Audi to najnowszy cios dla podupadłego sektora w największej gospodarce Europy, który przez dziesięciolecia był perłą w koronie przemysłowej Niemiec.

Branża mocno ucierpiała z powodu powolnego przechodzenia na samochody elektryczne i silnej konkurencji ze strony Chin. Ponadto osłabienie popytu na samochody i groźby amerykańskich ceł dodatkowo osłabiły i tak już kulejącą niemiecka gospodarkę.

Audi to nie pierwsza firma z branży motoryzacyjne, która wprowadza program cieć. Niedawno Mercedes-Benz ogłosił swój plan obniżki kosztów. Firma uzyskał zgodę rady zakładowej na zaoferowanie pracownikom odpraw i obniżkę planowanych podwyżek płac wynagrodzeń o połowę. W ramach szerszego programu firma planuje też redukcję miejsc pracy, jednak jak zapewniła, pracownicy produkcji nie zostaną objęci tymi działaniami.

Wcześniej swoje plany redukcji kosztów ogłaszał Volkswagen. Zarząd VW chciał zamknięcia fabryk, redukcji tysięcy miejsc pracy i 10-procentowej obniżki płac. Po miesiącach burzliwych negocjacji i strajku związkowców z IG Metall zawarto kompromis, który uratował miejsca pracy w zamian za brak podwyżek.