Jednak środowa sesja przyniosła kolejny wstrząs na tym rynku, który zniwelował plany kupujących. Podczas tej sesji cena złota zniżkowała bowiem aż o 1,23 proc., co jest stosunkowo dużą zmiennością w przypadku tego surowca. Notowania złota traciły grunt już praktycznie od początku amerykańskiej sesji, jednak zniżka przyspieszyła po wieczornym komunikacie ze strony amerykańskiej Rezerwy Federalnej.

Fed zakończył swoje dwudniowe posiedzenie, a komunikując się z rynkiem, przekazał informacje o utrzymywaniu swoich planów podwyżek stóp procentowych już w najbliższej przyszłości. Według słów szefa Fed, Jerome Powella, podwyżki stóp mogłyby mieć miejsce już w marcu bieżącego roku, o ile będą temu sprzyjać warunki na rynku. Prezes Fed zaznaczył także, że jest miejsce na dalsze podwyżki stóp procentowych w kolejnych miesiącach i że nie powinny one zagrozić ożywieniu w amerykańskiej gospodarce, w tym na lokalnym rynku pracy.

Informacje te doprowadziły do istotnej zwyżki wartości amerykańskiego dolara. Waluta ta poruszała się w górę już we wcześniejszych dniach, napędzana rosnącą awersją do ryzyka wśród inwestorów. Obecnie zbliżyła się już jednak do poziomów ubiegłorocznych grudniowych maksimów, a to negatywnie przełożyło się na notowania złota.

Warto mieć jednak na uwadze fakt, że cena złota nadal porusza się powyżej poziomu 1800 USD za uncję, który obecnie stanowi główną psychologiczną barierę dla strony podażowej. Ten rejon jest kluczowym wsparciem dla cen złota z technicznego punktu widzenia.

Reklama

Złoto znalazło się więc pod presją podaży, ale nadal jest wymieniane w gronie perspektywicznych inwestycji na 2022 rok. Wszystko za sprawą faktu, że podwyżki stóp procentowych w USA, nawet jeśli krótkoterminowo przekładają się na sytuację na rynku złota, to są już w dużym stopniu wyceniane przez rynek. Dodatkowo, wysokie poziomy inflacji, które zapewne pojawią się także w bieżącym roku, będą sprzyjać zainteresowaniu inwestorów złotem.

Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI