Jak informował w zeszłym tygodniu „New York Times”, zaledwie siedem największych firm zajmujących się wykopywaniem bitcoinów zużywa tyle prądu, co wszystkie domy w Houston. Oznacza to, że cała branża pozyskuje z sieci prawie na pewno znacznie więcej.

Amerykański kongres prowadzi w tej sprawie śledztwo, a Demokraci uważają, że kopalnie powinny składać raporty na temat energochłonności własnych działalności. Jak podkreślają, działalność tego typu podmiotów generuje duży ślad węglowy, a o szczegółach tego biznesu niewiele wiadomo.

Według „TradingPlatforms” roczne wykorzystanie energii na potrzeby obługi bitcoina jest osiem razy większe niż zużycie Google’a i Facebooka. Bitcoin zużywa też więcej energii niż Norwegia i Szwajcaria. Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) wskazuje, że roczne zapotrzebowanie na prąd w przypadku tej kryptowaluty waha się między 116 a 127 TWh.

Reklama

Kryptowaluty to poważne obciążenie dla środowiska. Tym bardziej, że większość kopalni znajduje się w krajach, które w swoim miksie energetycznym mają przede wszystkim paliwa kopalne, w dużej mierze węgiel.