Prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w środę w Programie I Polskiego Radia pytana była m.in. o wypłaty emerytur.

"W ubiegłym roku na emerytury wydaliśmy tylko z systemu powszechnego 270 mld zł, a jeśli dodamy pozostałe systemy to pewno dojdziemy do 300 mld zł. Teraz do tej kwoty trzeba będzie doliczyć waloryzację. (...) W sumie to będzie 40 mld zł" – wyliczyła prof. Gertruda Uścińska. "Przygotowujemy się też do 13. i 14. emerytury (...). To są też koszty ponad 20 mld zł" – dodała.

Prezes ZUS podała, że w Polsce jest ponad 9,8 mln osób w wieku 60 lat i więcej i 1,7 mln osób powyżej 80 lat.

"Kiedy popatrzymy na budżety domowe osób, które są już w emeryturze, to tam 83 proc., czy nawet trochę więcej, ich bezpieczeństwa materialnego gwarantują emerytury wypłacane z systemów publicznych, dlatego tak ważne są te kolejne czynności, jak właśnie waloryzacja i gwarancja jakiegoś dodatkowego dochodu, który także daje do rozporządzenia większą kwotę" – zaznaczyła.

Reklama

Podała, że 2022 r. był wyjątkowo dobry, jeżeli chodzi o pobór składek w systemie ubezpieczenia społecznego.

"Myśmy pobrali 376 mld zł. To jest bardzo dużo, to jest w okolicach prawie niecałych 60 proc. w porównaniu do wpływu budżetu państwa. To oznacza, że pokryliśmy wydatki Funduszu Ubezpieczeń Społecznych prawie w 84,8 proc. To historycznie największy stopień pokrycia składkami wydatków nie tylko na emerytury, zasiłki i inne świadczenia. I skorzystaliśmy z małej ilości dotacji, bo tylko z 36,5 mld zł" – powiedziała Uścińska.

"Na ten rok przewidujemy, że pobierzemy wszystkich składek, także na zdrowie (...) ponad 400 mld zł, ale przewidujemy już wyższy udział dotacji, by pokryć wydatki na emerytury i na świadczenia chorobowe" – zaznaczyła. Wyjaśniła, że w najbliższych latach będzie przybywać emerytów, bo w latach 2023-2027 uprawnienia emerytalne uzyskają roczniki wyżu demograficznego. "Rocznie ok. 300 tys. osób" – dodała.

Prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych odniosła się też do pytania, jak dużo osób uprawionych do świadczeń emerytalnych nadal pracuje.

Podała, że w 2017 r. 83 proc. osób po osiągnięciu wieku emerytalnego natychmiast przechodziło na emeryturę.

"W tej chwili to jest ok. 61-62 proc. Oznacza to, że 24 proc. przesuwa tę granice o rok" – powiedziała. Jednocześnie zauważyła, że "zdecydowanie mniej przesuwa dłużej niż rok swoją aktywność ekonomiczną, żeby jeszcze ten kapitał gromadzić i później przejść na emeryturę. "Prawda jest też taka, że w mniejszym stopniu przedłużają tę aktywność panie" – dodała.

Zaznaczyła, że przesunięcie o rok przejścia na emeryturę w przypadku kobiet "daje 8 do 15 proc. wyższą emeryturę, a o 4 lata daje około 30 czy nawet 40 proc.". Podobnie jest w przypadku mężczyzn – powiedziała Uścińska.

Autorka: Danuta Starzyńska-Rosiecka