Donald Tusk spotkał się we wtorek z marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim. Na konferencji prasowej po spotkaniu Tusk był pytany o prolongatę dotyczącą oceny Krajowego Planu Odbudowy - wykorzystania pieniędzy w ramach Funduszu Odbudowy.

„Byłem zaskoczony, kiedy widziałem, jak wysoka była temperatura sporu o to, jak głosować (w parlamencie) - czy poprzeć, czy nie poprzeć Fundusz Odbudowy, a właściwie decyzję o tym, by prezydent mógł ratyfikować umowę europejską o zaciągnięciu wspólnego długu. W tym sensie byłem zaskoczony, bo w wielu miejscach w Europie był spór o to, partie z mojej rodziny politycznej, której jeszcze jestem szefem, też miały w niektórych krajach wątpliwości” – powiedział Tusk.

W jego ocenie, decyzja o zaciągnięciu wspólnego długu jest decyzją rewolucyjną. „W Polsce właściwie mało kto o tym dyskutował. Spór wokół ratyfikacji tej decyzji, której dokonał prezydent Andrzej Duda, to był spór o zupełnie inny model Europy, o integrację na dużo wyższym poziomie. Wszędzie w Europie to rozumiano i o to się spierano. Natomiast tutaj paradoks polega na tym, że eurosceptycy biorąc pod uwagę potrzeby finansowe cichaczem zgodzili się na to, że Europa tym jednym głosowaniem jest o wiele bardziej zintegrowana, bo będzie wspólnie spłacała dług” – zauważył Tusk.

Pytany, czy Europa będzie w stanie skutecznie przymuszać rządy, by wydawały pieniądze zgodnie z planem, Tusk, powiedział, że nigdy nikogo nie będzie namawiał w Brukseli, aby finansowo karać Polskę. „To jest absurd, bo te pieniądze tak czy inaczej muszą do nas trafić. Uważam, że wszyscy w Polsce, ale też w Europie powinniśmy wywierać presję na rządy europejskie, żeby nie wykorzystywały tych pieniędzy nielegalnie, albo źle, albo niezgodnie z przeznaczeniem, albo na własne cele polityczne. To nie jest tylko problem w Polsce i nie tylko problem prawicowych rządów” – wskazał b.premier.

Reklama

„Polski rząd musi mądrze te pieniądze wykorzystać i musi robić to w porozumieniu z samorządami, musi podejmować decyzje, które są zgodne z prawem. Ten Fundusz musi być tak wydany, żeby skorzystały na tym każdy Polak, Polska jako całość i Europa jako całość. Problemem nie jest tutaj Bruksela, ale rząd, który nie ma chyba do końca czystych intencji” – podkreślił szef Platformy Obywatelskiej.

Marszałek Grodzki stwierdził, że nie dziwi się, że ta ocena KPO się wydłuża, o co zresztą poprosił sam rząd. „W tej wersji to jest patchwork, łatanina. Bardziej znam się na zdrowiu. To się skończy tym, że temu kupią tomograf, temu rezonans, gdzieś wybudują jakieś skrzydło (szpitala). Przypominam, że ten projekt miał w swej nazwie zwiększanie odporności na nadchodzące wyzwania dla całej Europy. W tej wersji, w której jest teraz, tej roli nie spełnia. On zamknie wrota do nowoczesnej Europy dla następnych pokoleń, którym będziemy przekazywać pałeczkę przywództwa prędzej czy później. To mnie martwi” – ocenił Grodzki.

Z unijnego Funduszu Odbudowy Polska będzie miała do dyspozycji około 58 mld euro. Na tę kwotę składa się 23,9 mld euro dotacji i 34,2 mld euro pożyczek. (PAP)

autorzy: Anna Kruszyńska, Mieczysław Rudy