Przez ostatni tydzień można było usłyszeć wiele opinii na temat niekonstytucyjności ustawy o powołaniu państwowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007–2022. Równie dużo było komentarzy poświęconych motywom, które zachęciły kierownictwo PiS do powołania komisji tuż przed marszem 4 czerwca. Wydaje się, że w obu wymiarach sprawa jest dość oczywista. Ustawa narusza demokratyczne standardy rządów prawa, a jej uchwalenie jest realizacją dobrze znanej strategii „gonienia króliczka”, która w zamyśle ma przywrócić słabnącą w ostatnich tygodniach polaryzację i z powrotem sprowadzić spór polityczny do wyboru między Jarosławem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem.

Z zamieszania wokół lex Tusk płyną jednak jeszcze trzy inne, już nie tak oczywiste i intuicyjne wnioski. Mowa – po pierwsze – o możliwym początku końca trwającej prawie 20 lat ery duopolu politycznego w Polsce. Po drugie – o doświadczeniu ograniczonej suwerenności państwa półperyferyjnego w dobie tzw. demokracji monitorowanej i globalizacji opinii publicznej. Po trzecie wreszcie – o stopniu uzależnienia naszej gospodarki od neoliberalnego globalnego kapitalizmu, który nie tylko determinuje nasze polityczne wybory, lecz także skutkuje niekorzystną z polskiej perspektywy dystrybucją kosztów i korzyści płynących z międzynarodowej działalności biznesu. Reakcje na kontrowersyjną ustawę tylko te procesy obnażyły.

Treść całego artykułu można przeczytać w piątkowym weekendowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej oraz w eDGP.

Reklama