100 konkretów Koalicji Obywatelskiej
W naszym sondażu wybraliśmy najgłośniejsze propozycje zawarte w tzw. 100 konkretach Koalicji Obywatelskiej – najsilniejszego ugrupowania tworzącego nową sejmową większość. Ankietowani mogli wskazać trzy, które ich zdaniem powinny być zrealizowane w pierwszej kolejności.
Środki z KPO
Jeśli chodzi o wyniki ogólne, to najwięcej osób wskazało na odblokowanie środków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) – 22,5 mld euro w grantach oraz 35,4 mld euro w preferencyjnych pożyczkach. To absolutny priorytet także dla dzisiejszej opozycji. Niedawno Brukselę, jako kandydat na premiera, wizytował Donald Tusk. Zapewnił, że środki te w niedługim czasie uda się odblokować oraz że wystarczą złożenie odpowiednich projektów ustaw w przyszłym Sejmie i stosowne deklaracje ze strony rządu dotyczące praworządności. Przy czym z badania widać, że jest to sprawa dużo bardziej istotna dla wyborców opozycji (75 proc. wskazań) niż dla zwolenników PiS (40 proc.).
Sądownictwo
Podobne różnice pomiędzy elektoratami widać także w kwestii uporządkowania sytuacji w wymiarze sprawiedliwości. Wskazało na nie 57 proc. respondentów ogółem, ale znów jest to większy priorytet dla wyborców opozycji (77 proc.) niż zwolenników obecnego rządu (30 proc.). Z kolei w przypadku liberalizacji aborcji (ok. 33 proc. wskazań ogółem) pilnego załatwienia tej sprawy oczekuje 48 proc. sympatyków opozycji i tylko 6 proc. elektoratu PiS.
Podniesienie kwoty wolnej
Nieco ponad 30 proc. badanych wskazało też na podwyższenie kwoty wolnej do 60 tys. zł. Inne propozycje KO, o których głośno było w kampanii, jak babciowe, powrót do ryczałtowego rozliczania składki zdrowotnej czy kredyt 0 proc., cieszą się wyraźnie mniejszym zainteresowaniem.
– To były wybory o wartości, a nie o to, czy ktoś będzie miał więcej czy mniej pieniędzy. Bo KPO też traktujemy w kategoriach bycia lub niebycia w UE. Respondenci też tak to postrzegają i wskazali, że w pierwszej kolejności chcą realizacji rzeczy, które są dla nich życiowo ważne – ocenia Robert Kropiwnicki z KO.
Stan finansów publicznych
PiS zapowiada, że będzie twardo rozliczać przyszły rząd z realizacji obietnic złożonych w kampanii. Opozycja z jednej strony zapewnia, że nie zmienia swoich planów, choć z drugiej podkreśla kiepski, jej zdaniem, stan finansów publicznych, odziedziczony po ośmiu latach rządów PiS. Jednym z większych zmartwień jest poziom deficytu budżetowego. Grupa ekonomistów (m.in. dwóch byłych ministrów finansów Mateusz Szczurek i Paweł Wojciechowski, wiceministrowie Hanna Majszczyk i Ludwik Kotecki, urzędnicy Bogdan Klimaszewski i Sławomir Dudek) przygotowała opracowanie, z którego wynika, że w przyszłym roku manko w budżecie wyniesie nie 164 mld zł, jak zakłada rząd, ale aż 276 mld zł. To ich zdaniem efekt przeszacowanych dochodów i niedoszacowanych wydatków.
– Aby zrobić porządny budżet, potrzebny jest czas, którego opozycja nie ma i mieć nie będzie ze względów proceduralnych, bo prace trzeba zakończyć do końca stycznia 2024 r. Teraz jedyne, co da się zrobić w sposób odpowiedzialny, to urealnić dochody i wydatki, choć to może istotnie zwiększyć deficyt. Potem należałoby na spokojnie, bazując na gruntownej analizie budżetu i sytuacji makroekonomicznej, znowelizować budżet, np. w kwietniu czy maju 2024 r. – ocenia Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej i współautor wspomnianego opracowania. ©℗